Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

sobota, 27 sierpnia 2016

Kashgar: Händler der Seidenstraße. Recenzja

Tytuł: Kashgar: Händler der Seidenstraße
Wydawca: KOSMOS
Rok wydania: 2013
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 45 minut
Język: niemiecki

Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości wydawnictwa KOSMOS, mieliśmy okazję zagrać w dwuosobową wersję Legend z Krainy Andor (click), której autorem jest Gerhard Hecht. W instrukcji do tej pozycji była adnotacja, że główny mechanizm gry, czyli zarządzanie trzema rękami/taliami kart, został zaczerpnięty z innej gry tego autora, a mianowicie z tytułu Kashgar: Händler der Seidenstraße. Tak się nam on spodobał, że postanowiliśmy zakupić ten tytuł. Czy było warto?


Jedwabny Szlak
W grze wcielamy się w tytułowych kupców, którzy prowadzą swoje karawany Jedwabnym Szlakiem. Będziemy realizowali kontrakty dla naszych klientów z Europy. Uczynimy to poprzez transport mułami takich towarów, jak: pieprz, imbir, goździk, anyż, cynamon i złoto. Kaszgar to jedno z najważniejszych miast, znajdujące się w zachodnich Chinach, na wspomnianym, historycznym Jedwabnym Szlaku.


Masa kart po niemiecku oraz rysunki Franza Vohwinkela
Kashgar to gra karciana. Przede wszystkim dzięki temu mamy możliwość podziwiania wielu przepięknych ilustracji stworzonych przez Franza Vohwinkela. Gra ta nie doczekała się, póki co, innej edycji, niż niemiecka. Przetłumaczoną instrukcję do gry można pobrać na BGG. Karty również tam znajdziemy, ale my postanowiliśmy przetłumaczyć je sobie sami. Trzeba przyznać, że coraz lepiej idzie nam ze zrozumieniem języka niemieckiego w grach planszowych. W czasie naszych rozgrywek nie natrafiliśmy na problemy z zasadami gdyż, w gruncie rzeczy, Kashgar to gra całkiem prosta, jeśli chodzi o złożoność reguł. Chcę jeszcze zauważyć, że wszystkie komponenty gry z łatwością zmieściłyby się w mniejszym opakowaniu. Ostatnio zaczynamy coraz częściej zwracać na to uwagę, gdyż zaczyna nam brakować miejsca na półkach.

Użyj kartę - przesuń kartę
Każdy z graczy otrzymuje planszę, na której będzie oznaczać aktualnie posiadane dobra. Startuje się z trzema towarami każdego rodzaju. Celem gry jest uzyskanie 25 punktów. Wygrywa ten, kto zrobi to jak najszybciej. 

Na początku uczestnicy mają trzy karawany. Każda z nich złożona jest z dwustronnej karty Patriarcha/Matrona oraz losowej, zazwyczaj jednorazowej, startowej. W czasie gry będziemy dodawać do karawan kolejne postaci.
Punkty zdobywamy na dwa sposoby:
1. Poprzez realizację kontraktów. Na stole zawsze będą odkryte cztery kontrakty do realizacji. Informują one, ile dóbr trzeba wydać, ile mułów posiadać oraz ile przyniosą nam one punktów zwycięstwa. Żeby zrealizować kontrakt, to musimy aktywować kartę w jednej z naszych karawan, która pozwala to zrobić.

2. Poprzez karty postaci. Wiele kart ma przypisane wartości punktowe. Zazwyczaj są to takie postaci, których zdolność jest gorsza od innych i po prostu „zaśmiecają” nasza karawany, ale z drugiej strony przynoszą punkty. Niektóre przynoszą też ujemne punkty, ale na przykład pozwalają na realizację kontraktów.
Tura gracza jest bardzo prosta. Wybieramy jedną ze swoich karawan i aktywujemy kartę leżącą na jej przedzie. Wprowadzamy wybraną przez nas zdolność w życie lub pasujemy, a następnie odkładamy ją na tył danej karawany. Można powiedzieć, że karawany to w zasadzie nasze talie do gry, a karty leżące na przedzie, to nasza ręka. Jeśli pozyskujemy nowe karty z talii postaci, zazwyczaj poprzez zdolność Patriarchy/Matrony, to lądują one na tyle aktywowanej karawany.

To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o podstawowe reguły gry. Niektóre karty, przeważnie te startowe, mają jednorazową mocną zdolność i są usuwane z gry. Inne z kolei mogą mieć umiejętność, której nie można pominąć i trzeba ją aktywować.
Zdolności postaci są wszelakie. Wiele z nich po prostu przynosi nam jakieś surowce. Inne dają nam szansę realizacji kontraktów, dociągania kart lub nawet przekładania kart między karawanami. Naprawdę nie ma sensu, abym opowiadał o każdej z nich i w zasadzie na tym mogę zakończyć opis reguł.

Trochę za krótko, ale bardzo przyjemnie
Kashgar: Händler der Seidenstraße to gra praktycznie pozbawiona klimatu. Jedyne, co ma w niej sens, to zdolności poszczególnych postaci. Jednak z czasem i tak sprowadza się to wszystko do jednego – to tworzenia engine’u (silnika), który będzie nam produkował punkty. Jak każda gra z mechanizmem deck building (budowanie talii), gdyż do takich trzeba zaliczyć Kashgar, tak i tu rozgrywka przyjmuje formę wyścigu między graczami. Rywalizacja ta polega na tym, kto szybciej i bardziej efektywnie zbuduje swoje talie. Oczywiście czasami przeszkadza przy tym losowość pojawiająca się w dociągu kart z talii postaci. Autor starał się ją zniwelować poprzez dociąganie kilku kart jednocześnie i wyborze jednej, ale niestety czasem zdarzy się, że pociągniemy dwie te same karty i nie mamy opcji, aby jednej z nich nie wrzucić do karawany. Nie zmienia to jednak faktu, że gra ta pozwala na stworzenie interesujących combosów.

W tym momencie chciałbym poruszyć, według mnie, największy mankament tej gry. Jest ona po prostu za krótka. Czasem już jesteśmy blisko stworzenia idealnego, zamyślonego przez nas engine’u, a tu przeciwnik nas ubiega i gra nagle kończy się. Trzeba przyznać, że pozostaje wówczas pewien niedosyt. Oczywiście można argumentować, że trzeba było skupić się na czymś prostszym, ale karty oferują tak ciekawe połączenia, że chce się po prostu z nich korzystać.
Kolejną sprawą jest w zasadzie minimalna interakcja między graczami. W zasadzie sprowadza się ona do podbierania kart z talii odrzuconych postaci oraz realizacji kontraktów. Niemniej w ciągu rozgrywki nie mamy większego wpływu na to, co zrobi nasz przeciwnik. W pudełku do gry jest dołączony mały dodatek, który wprowadza parę „wrednych” kart oddziałujących na rywali. Mogą one oczywiście pokrzyżować im szyki, ale po pierwsze musimy je znaleźć w talii, a po drugie wyczuć dobry moment, aby je aktywować. Bardzo dobrze, że dołączono coś takiego, ale w gruncie rzeczy nie mają one jakiegoś wywrotowego wpływu na rozgrywkę.


Pomimo tych dwóch dość istotnych negatywów, jeśli chodzi o tę grę, nie zawiodłem się na Kashgarze. Mechanizm budowania trzech (przeważnie) jawnych talii i korzystania z nich w taki sposób, aby stworzyć idealne połączenia, jest bardzo interesujący. Dziwię się, że nie spotkałem go w innych tytułach. Mam na myśli gry, które nie są autorstwa Gerharda Hechta. Rozgrywki w tę grę nie dłużą się, nie licząc czasu na upewnianie się, czy dobrze zrozumiało się kartę po niemiecku. W dwójkę gra się całkiem dynamicznie, a nasz umysł cały czas pracuje. W związku z tym, jeśli nie boicie się języka niemieckiego, chcecie poznać dość ciekawą odmianę budowania talii, to z całą pewnością powinniście zapoznać się z tytułem Kashgar: Händler der Seidenstraße.

Tomasz
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
3/6
II.
Losowość
4/6
III.
Błędy w grze
6/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
3/6
VI.
Wykonanie
6/6
VII.
Cena
5/6
VIII.
Czas rozgrywki
6/6
IX.
Skalowanie na dwóch graczy
5/6
Końcowa nota:  4.88/6
... and something for our international readers:
Pros:
+ simple rules
+ dynamic gameplay (especially with two players)
+ interesting deck building mechanism
+ graphic design

Cons:
- the game could be a little bit longer and thus give more opportunities to make a perfect combo with your cards
- small amount of interaction between players

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz