Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

środa, 21 lutego 2024

Yummy Kitty. Recenzja gry od PIF Games

Tytuł: Yummy Kitty 
Wydawca: PIF Games  
Rok wydania: 2023 
Liczba graczy: 2-5 
Czas gry: 15 minut 
Język: angielski, hiszpański, niemiecki, francuski (niezależna językowo) 

Yummy Kitty to kolejna gra od PIF Games, którą można zaklasyfikować jako filler albo tytuł dla dzieci. Obraca się ona wokół fabuły mówiącej, że jako gracze staramy się zebrać wokół siebie jak największą liczbę kotów. Będziemy to robić poprzez kupowanie kart od innych graczy. Co ciekawe karty są dwustronne i z jednej strony mamy rzeczy do "kuszenia" kotów, a z drugiej same koty. W trakcie rozgrywki widzimy tylko kocie przysmaki. Strona kota jest widoczna dla innych uczestników. Będziemy musieli też uważać na myszy, gdyż te mogą spowodować, że kociaki uciekną od naszej miski. 

Pyszny kotek? 
Jakiś czas temu recenzowaliśmy grę Iluliaq od tego wydawnictwa. Tam narzekałem na poziom tłumaczenia oraz jakość samych kart. W przypadku Yummy Kitty mam te same zastrzeżenia. Karty szybko się niszczą, a tłumaczenie jest toporne i pozostawia spore pole do interpretacji w niektórych momentach. W instrukcji występują również literówki. Też nie rozumiem, dlaczego wariant z psami jest wspomniany w rozłożeniu standardowej gry. Dodatkowo jest jeszcze źle przetłumaczone słowo "odłóż", jeśli o ich karty, co wprowadziło trochę zamieszania już w trakcie czytania reguł. 
Należało by coś napisać o oprawie graficznej graficznej gry, która jest bardzo słodka, o ile lubi się koty. Nawet jeśli się ich nie lubi, to jest ona przyjazna dla oka i skierowana raczej do młodszego odbiorcy. 
W tym miejscu jeszcze dodam, że nie za bardzo jestem zwolennikiem łączenia elementów fabularnych i zasad w jednym akapicie. Oczywiście, że można w tematyczny sposób uzasadnić działanie karty, ale sama reguła dotycząca gry powinna być rozpisana osobno. W mojej opinii nie powinny być te rzeczy wymieszane, gdyż wytrąca to z rozumienia zasad. Mam na myśli takie rzeczy jak "czarne koty są bardzo chytre i dlatego łapią myszy. W związku z tym, kiedy mysz pojawi się na stole, to on ją łapie - pierwszy gracz w kolejce, który ma takiego kota, bierze jej kartę. Pamiętaj, że warto mieć czarnego kota, bo to mądry gatunek, który może się przydać w Twoim domu". Oczywiście nie jest to cytat z gry, ale mam nadzieję, że obrazuje problem. Według mnie powinno być to rozpisane tak: tematyczny tekst napisany kursywą, a następnie sama zasada działania napisana normalnie i jeśli to już robimy, to róbmy to dla wszystkich elementów, a nie tylko dla wybranych. Ot, to takie czepialstwo edytorskie z mojej strony. 

Elementy gry 
Karty kotów/jedzenia 
Są one dwustronne. Z jednej strony mamy wizerunek jednego z 8 gatunków kotów występujących w grze. W lewym górnym rogu mają one pokazaną wartość, którą należy opłacić w jedzeniu, jeśli danego kota chcemy wziąć z ręki innego gracza. Jest ona również ważna w momencie pojawienia się myszy. Niektóre z kotów mają również symbol kulki przędzy, o której powiem w opisie rozgrywki. Dół karty to symboliczne przypomnienie jak dany kot działa lub za co zdobywa punkty. Druga strona karty może być: rybą o wartości 1 albo 2, myszą albo kulką włóczki. Każda z nich ma inne znaczenie w czasie rozgrywki. Jednak najważniejsze są ryby, za które możemy kupować koty z rąk innych graczy. 

Karta ochrony 
W czasie gry otrzymuje ją gracz, od którego został kupiony kot. Zabrania to kupowania od niego kart przez innych graczy. 

Karty pomocy 
Pokazują one ile kopii danej karty jest w talii oraz jak działają zdolności poszczególnych kotów. 

Karty psów/jedzenia 
Używane są one wyłącznie w wariancie z psami. Na rewersie mają ryby albo kulkę przędzy. Front nie różni się od kart kotów. 

Kici kici 
W Yummy Kitty może grać od 2 do 5 graczy. Na początku gry tasujemy talię kotów/jedzenia. Kładziemy ją tak, żeby widoczna była na niej strona z pożywieniem. Każdemu graczowi rozdajemy po 4 karty. Możemy je trzymać wyłącznie stroną jedzenia do siebie. W związku z tym nie widzimy, jakie koty trzymamy w ręce. Za to widzimy koty naszych rywali.

W swojej turze mamy do wyboru jedną z trzech opcji: 
1. Wzięcie jedzenia 
Z talii bierzemy 2 albo 3 (jeśli nie mamy kart na ręce) karty i dodajemy je do swojej ręki. Oczywiście nie patrzymy, jakie koty dociągnęliśmy. Jeżeli w tym momencie na wierzchu talii znajduje się mysz, to od każdego gracza ucieka (jest odrzucany) kot o najniższej wartości. 
2. Wyłożenie kulki włóczki
Koty, które zebraliśmy w trakcie gry trzymamy w kolumnach, segregując je według rodzaju. Kulkę przędzy możemy położyć na dowolną taką kolumną i powoduje to, że koty z niej nie będą uciekać, jeśli na wierzchu talii dobierania pojawi się mysz. Wszystkie karty pod kulką włóczki są chronione. Oczywiście możemy dodawać kolejne koty do danej kolumny, ale nie będą one chronione. Niektóre koty mają "wbudowaną" kulkę na swojej karcie - działa ona adekwatnie do standardowej. 
3. Zwabienie kota 
Wybierając tę akcję możemy zwabić jednego kota. Może on pochodzić z ręki dowolnego gracza albo ze stosu kart odrzuconych. Żeby to zrobić, to musimy zapłacić tyle punktów z naszych kart jedzenia, ile widnieje na karcie kota, którego chcemy zwabić. Zużyte jedzenie jest odrzucane, stroną kota do góry, na stos kart odrzuconych. Jeżeli wzięliśmy kartę kota od innego gracza, to otrzymuje on kartę ochrony - straci on ją jeśli kot zostanie kupiony od innej osoby. Oczywiście w grze dwuosobowej ta zasada nie ma zastosowania. 
Kiedy wybierzemy jedną z tych akcji, to swoją turę wykonuje kolejna osoba. Gra dobiega końca, kiedy żaden z graczy nie może wykonać akcji i talia kart została wyczerpana. Wówczas zliczamy punkty i wygrywa osoba z ich największą liczbą.

Punkty zwycięstwa oczywiście daje nam posiadanie kotów. Pokrótce opiszę, jak każdy z nich działa: 
1. Rudy pręgowany - daje punkty z zależności od ich liczby w naszej kolonii. 
2. Tricolor - gracz z największą ich liczbą zdobywa 7 punktów, a drugi 5. 
3. Amerykański krótkowłosy - każdy jest wart 2 punkty. Dodatkowo jego pozyskania wymusza dociągnięcie przez nas karty z talii. 
4. Syjamski - każdy jest warty 1 punkt. Koty syjamskie to jedyne w grze, które występują w kilku sztukach na jednej karcie. 
5. Czarny - otrzymujemy 1 punkt za każdą złapaną mysz. Kiedy mysz pojawi się na wierzchu stosu dobierania, to łapie (bierzemy jej kartę) ją pierwszy czarny kot zaczynając od gracza wykonującego turę. Chroni go to również przed ucieczką kota o najniższej wartości. Od pozostałych graczy koty uciekają normalnie, niezależnie czy mają czarnego kota, czy nie. 
6. Angora turecka - jest jokerem i może zostać umieszczony w dowolnej innej kolonii/kolumnie oraz kopiuje kartę, na której został położony. 
7. Brytyjski krótkowłosy - jest warty tyle punktów, ile innych gatunków (kolonii/kolumn) masz przed sobą. 
8. Przynoszący szczęście - po zwabieniu go z ręki innego gracza, dociągasz wierzchnią kartę ze stosu kart dobierania, obracasz i od razu kładziesz ją przez sobą, jako nowo pozyskanego kota. Kot przynoszący szczęście jest odrzucany. 

Wariant z psami 
Zalecany jest on do gier 4-5 graczami. Do talii wtasowywane są karty psów. Kiedy gracz zwabia kota z ręki innego gracza, musi wziąć również wszystkie posiadane przez niego psy. Na koniec gry, gracz z największą liczbą psów traci 1 punkt. Alternatywnie możemy grać, że każdy posiadany pies wart 1 ujemny punkt. 

Kotek na kotka 
Yummy Kitty to specyficzna gra. Na pewno nie jest to tytuł, przy którym w jakiś wyjątkowy sposób będziemy się skupiać. Nie widzę w nim po prostu zbyt dużej głębi. Po prostu patrzymy, co na ręce mają nasi rywale i staramy się wybrać najbardziej nam odpowiadającego do zakupu kota. Płacimy za niego w ciemno, więc nawet nie możemy wejść w ten sposób w interakcję z innymi graczami, żeby odrzucić z naszej ręki kota, którego być może on potrzebuje. Co ciekawe, nasze rozgrywki wieloosobowe najczęściej wygrywały osoby, które miały najwięcej kotów typu tricolor. To właśnie o nie była największa rywalizacja pomiędzy graczami. Trochę punktów nabijało się za syjamskie i amerykańskie krótkowłose, ale szalę zawsze przeważał tricolor. W partiach dwuosobowych mieliśmy już troszeczkę większe kolonie naszych kotów i miały w nich znaczenie inne rasy. Niemniej gra dwuosobowa przypominała nam raczej losowe wymienianie się kartami. 
Skoro już o tym wspomniałem, to należy podkreślić, że właśnie losowość gra pierwsze skrzypce w Yummy Kitty. Chyba najbardziej objawia się to w momencie pojawienia się myszy w talii dobierania. Co z tego, jeśli mamy czarnego kota, jeśli ten nas przed nią nie uchroni, jeśli ktoś inny wcześniej w turze również go ma. Oczywiście, że można kombinować jeszcze z kulkami włóczki, ale czy naprawdę chcemy tracić turę na to, żeby ją zagrać? Nie lepiej po prostu kupić jakiegoś taniego kota i w razie czego po prostu go stracić? Może uda się nam uniknąć myszy, gdyż ta się po prostu nie pojawi, bo ktoś ją dobierze na rękę. Można uznać, że jest to pewien element zarządzania ryzykiem (ang. push your luck), ale byłoby to z mojej strony szukanie jakieś głębi w tej grze. 

Do nietypowych sytuacji w naszych partiach dochodziło na koniec gry. Przypominam, że ta kończy się, jeśli żaden z graczy nie może wykonać żadnej akcji. Jak graliśmy w 4 osoby, to zazwyczaj jeden z uczestników pozbywał się swoich kart, siedział i patrzył się co robią inni. Zastanawialiśmy się też, czy musimy wykonać akcję, jeżeli mamy taką możliwość, bo gra nic nie mówi o pasowaniu pod koniec gry. Ma to znaczenie, gdyż zdarzyły się nam sytuacje, że musieliśmy kupić od innego gracza rudego pręgowanego kota. Co jest istotne, ta rasa daje -1 punkt, jeśli mamy tylko jednego takiego kota w naszej kolekcji. Więc jeśli nie zbieraliśmy ich w ciągu gry lub wszystkie nam uciekły, to tak naprawdę kupowaliśmy sobie ujemny punkt. Być może taki był zamysł autorki, żeby jednak przygarnąć choć jednego takiego kota wcześniej, ale prawda jest taka, że nie zawsze jest to w grze możliwe. Wszystko jest po prostu zbyt losowe. 
To dla kogo jest ta gra? Weterani gier planszowych lub nawet niedzielni gracze grający w bardziej złożone tytuły, nie znajdą w Yummy Kitty nic interesującego. Raczej jest to coś dla młodszych odbiorców lub rodzin, które chcą sobie posiedzieć przy stole i spędzić razem czas bawiąc się przy czymś niezobowiązującym. Właśnie takim odbiorcom sugerowałbym zagrać w ten tytuł. 
Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
2/6
II.
Losowość
3/6
III.
Błędy w grze
5/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
6/6
VI.
Wykonanie
4/6
VII.
Cena
4/6
VIII.
Czas rozgrywki
5/6
IX.
Skalowanie na dwóch graczy
3/6
Końcowa nota:  4.22/6
 
Grę udostępniło wydawnictwo: 

Bardzo serdecznie dziękujemy!

... and something for our international readers: 
Pros: 
+ quick and dynamic gameplay 
+ easy to learn 
+ cute artwork

Pros/cons: 
+/- it's a filler or a game for a party or for children 

Cons: 
- poor quality of cards 
- randomness
- some gaps in rules 
- rules could be slightly better translated

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz