Start

Get your dropdown menu: profilki

niedziela, 2 marca 2025

... bo promocja była #19. Recenzja gry Point City

Tytuł: Point City 
Wydawca: Lucky Duck Games 
Rok wydania: 2024 
Liczba graczy: 1-4 
Czas gry: 20-30 minut 
Język: polski 

Zeszłoroczny Black Friday jak zawsze zaowocował promocjami w różnych wydawnictwach gier planszowych. Jedną z nich, która skusiła nas do zakupu, znalazła się na stronie Lucky Duck Games. Właśnie tak, w przystępnej cenie, trafiła do nas gra Point City

Kolejne karciane miasto 
W omawianej dziś grze będziemy budować miasto przy pomocy dwustronnych kart. Oczywiście wszystko będzie odbywać się w bardzo prosty, wręcz abstrakcyjny sposób. Autorami gry są Molly Johnson, Robert Melvin, Shawn Stankewich - to samo trio odpowiedzialne jest za tytuł Point Salad. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy te tytuły mają jakieś wspólne cechy i skupie się wyłącznie na omawianym dziś Point City
Instrukcja do gry jest napisana poprawnie i raczej nie ma większych problemów ze zrozumieniem zasad. Choć mimo wszystko przy kilku drobnych aspektach musieliśmy się troszeczkę bardziej skupić, żeby na pewno wszystko dobrze wprowadzić w życie. Nawet sięgaliśmy po wsparcie na forach BoardGameGekk. Najwięcej problemów przyniosło nam zrozumienie niektórych żetonów, których opisu brakuje w bezpośrednia w instrukcji - są tylko w przykładzie. 
Samo wykonanie gry jest w porządku. Na kartach i żetonach wszystko jest czytelne, jeśli chodzi o symbole. Ilustracje są przyjemne dla oka, wykonane dość prostą kreską. Ich autorem jest Dylan Mangini. 

Elementy gry 
Dwustronne karty: budynek/zasób 
Są one podzielone na trzy poziomy. 
Strona z zasobem 
W grze występuje pięć zasobów: ekologia (zielone), społeczność (fioletowe), przemysł (różowe), energia (pomarańczowe), ekonomia (żółte). Poza tym mamy również innowację, która funkcjonuje jako joker. Widzimy je na rewersach kart. Zasoby występują w liczbie 1 (pierwszy poziom kart) albo 2 (2 i 3 poziom kart). Służą one do zakupu budynków. 
Strona z budynkiem to awersy kart. Poza ilustracją i nazwą budynku mamy na nich surowiec, które produkują (lewy górny róg) oraz punkty na koniec gry (prawy górny róg). Na dole natomiast mamy wskazane wymagane surowce do ich zakupu. Ciekawą zależnością jest to, że surowiec, który produkują odpowiada zasobowi na rewersie karty. Trochę to upraszczam, ale w grze jest pewna zależność w tym aspekcie.
Niektóre budynki są budynkami publicznymi - mają specjalny symbol. Jak je wybudujemy, to zyskujemy żeton publiczny. 

Startowe karty innowacji 
Są one naszym pierwszym surowcem oraz służą do wyłonienia pierwszego gracza. 

Żetony publiczne 
W każdej grze bierze udział ich różny zestaw. Pozyskujemy je po wybudowaniu budynku publicznego z dostępnej puli. W wielkim uproszczeniu są to warunki otrzymania dodatkowych punktów zwycięstwa na koniec gry, za spełnienie celów znajdujących się na nich. 

Żetony rynku 
Pełnią one wyłącznie funkcję pomocniczą, żeby nie pomylić się w momencie uzupełniania rynku kart.

Weź dwie karty. Weź dwie karty. Weź dwie... 
W Point City może grać od 1 do 4 graczy. Skupię się, jak przeważnie, na rozgrywce wieloosobowej. Na początku przygotowujemy talię kart budynków/zasobów. Dzielimy je na poziomy i z każdego usuwamy odpowiednią liczbę kart, zależną od liczby graczy. Następnie każdy z nich osobno tasujemy i układamy talię, gdzie poziom trzeci jest na dnie, a pierwszy na wierzchu. Kolejnym krokiem jest ułożenie rynku kart w postaci siatki 4 x 4 karty. Wykładamy je zasobami ku górze. Na koniec wykładamy żetony celów, których liczba również zależy od liczby uczestników. Rozdajemy graczom startowe karty innowacji, które również determinują pierwszego gracza. Jesteśmy gotowi do gry. 

W swojej turze mamy w zasadzie tylko jedną akcję do wyboru: dobrania dwóch kart. Jednak zanim to zrobimy, to opcjonalnie możemy obrócić kartę z rynku/siatki na stronę z budynkiem, jeśli w danym rzędzie albo kolumnie są wyłącznie karty z zasobami. Sam dobór kart to wzięcie ich z rynku/siatki albo z wierzchu talii. W pierwszym przypadku, karty muszą leżeć obok siebie - stykać się bokami. Jeśli dobrana karta ma widoczną stronę zasobu, to po prostu ją bierzemy i kładziemy przed sobą. Jeśli to budynek, to musimy go od razu skonstruować - posiadać wymagane surowce. Te wydajemy albo z wcześniej skonstruowanych przez nas budynków (każdy budynek można "aktywować" raz w turze), które je produkują albo odrzucamy posiadane karty. Jeśli wybudowaliśmy budynek publiczny to również dobieramy żeton publiczny z dostępnej puli. 

Po naszej turze, o ile to konieczne, uzupełniany jest rynek/siatka kart. Co jest jednak ważne strona, którą kładzione są na nim kart jest odwrotna do strony karty, która tam wcześniej leżała. Czyli jeśli wzięliśmy zasób, to w jego miejsce pojawi się budynek, a w miejsce budynku - zasób. Tutaj pomocne są żetony rynku - żeby nie pomylić stron kart w momencie ich uzupełniania. Następnie swoją kolejkę wykonuje kolejny uczestnik. 

Gra kończy się w momencie, w którym nie ma już kart w talii do uzupełnienia siatki/rynku. Na tym etapie każdy gracz powinien rozegrać 17 tur. Wówczas zliczamy punkty za wybudowane budynki oraz spełnione warunki z żetonów publicznych (np. posiadanie zestawów budynków produkujących jakieś 2 różne surowce). Remis rozstrzyga się na korzyść gracza, który ma więcej niewydanych kart zasobów.
Oczywiście jest to dość pobieżny opis rozgrywki. Jednak wydaje mi się, że gra jest na tyle prosta, że zrozumiecie z niego jej ideę. 

Splendor w moim mieście 
Jak tylko zacząłem grać, to pierwszy tytuł, który skojarzył mi się z Point City, to Splendor. Zarówno pod względem wyczucia tematyki, którego absolutnie nie ma, jak i z powodu mechanizmów. W obu grach zbieramy na rękę (przed siebie) surowce, żeby potem kupić jakieś karty, które "na stałe" zwiększają nam produkcję danego surowca. W obu grach jest 5 surowców oraz jokery. Oczywiście te tytuły się różnią szczegółami, ale moim zdaniem ich trzon jest bardzo podobny. Zmierzam też do tego, że jeśli podoba się Wam Splendor, to również Point City powinno przypaść Wam do gustu.
Kontynuując porównywanie tych gier, to moim zdaniem Splendor oferuje nam bardziej strategiczne podejście. Kiedy zasiadam do partii dwuosobowej to zawsze jestem w stanie przeanalizować początkowe rozłożenie kart, jakoś zsynchronizować je z płytkami arystokratów i mniej więcej też wiem, do jakich najdroższych kart dążę od samego początku. W Point City natomiast wszystko jest bardziej taktyczne i wydaje się bardziej losowe. Co prawda jeśli zorientujemy się, że na awersy i rewersy kart dają nam pewne połączenie, jeśli chodzi o rodzaj budynku, to i tak nie byłem w stanie obrać jakieś długofalowej strategii i do tego jeszcze zgrać to z żetonami publicznymi. Po prostu w Point City bardziej reagujemy na to co zastajemy, niż planujemy z wyprzedzeniem. 

Interakcja w dwie osoby jest bardzo interesująca. Z pozoru nie zwracamy uwagi na to, co robi przeciwnik i skupiamy się tylko na naszych planach. Jednak moim zdaniem jest to błąd. Wielokrotnie łapałem się na tym, że biorąc jakieś karty z rynku, wystawiałem jakąś lukratywną okazję Sylwii. Wydaje mi się, że jest to jeden z bardziej istotnych elementów w grze. Zwłaszcza tej dwuosobowej. W więcej osób oczywiście obserwujemy naszego rywala "po lewej", ale to wszystko co możemy zrobić gdyż nie jesteśmy w stanie przeanalizować wszystkich ruchów, które wykonają pozostali rywale. To też dobrze pokazuje, że Point City, zwłaszcza w rozgrywkach w wieloosobowych jest bardzo taktyczne, gdyż kiedy dochodzi do naszej tury, to sytuacja na rynku może być zupełnie inna. 

Losowość w grze nie jest jakoś bardzo uciążliwa, choć w jakiś sposób wpływa na grę. Chyba najistotniejsze jest początkowe przygotowanie talii i losowe usunięcie z nich odpowiednich kart. Może to spowodować, że któregoś rodzaju będzie w rozgrywce po prostu mniej. W naszej pierwszej grze zastanawialiśmy się, czy w talii jest mniej zielonych (ekologia) kart. Jak się okazało potem, po prostu nie brały one udziału w grze. Jest to kolejny element, który poniekąd utrudnia długofalowe planowanie.
Za Point City zapłaciliśmy w promocji 30 PLN. Wydaje mi się, że jest to dobra cena na to, co oferuje ta gra. W momencie pisania tego tekstu najtańszą, nową wersję znalazłem za 60 PLN. Nadal jest to dobra cena, ale przy tak dużej bibliotece gier, jaką mamy w domu, to na pewno by ona nie trafiła do naszej kolekcji. Bez wątpienia, w naszym wypadku cena miała znaczenie. Jeśli wymażemy kwestię ceny z tej analizy, to komu powinna się spodobać ta gra? Moim zdaniem początkującym graczom albo osobom, które nie chcą zbytnio przepalać swoich szarych komórek przy grach planszowych. Jeśli szukacie czegoś takiego, to Point City będzie idealne.
Tomasz 
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
2/6
II.
Losowość
5/6
III.
Błędy w grze
5/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
5/6
VI.
Wykonanie
5/6
VII.
Cena
5/6
VIII.
Czas rozgrywki
5/6
IX.
Skalowanie na dwóch graczy
4/6
Końcowa nota: 4.66/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz