Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 7 grudnia 2021

Escape Room. Skarb Czarnobrodego. Recenzja gry od wydawnictwa FoxGames

Tytuł: Escape Room. Skarb Czarnobrodego 
Wydawca: FoxGames 
Rok wydania: 2021
Liczba graczy: 2+
Czas gry: 60 minut
Język: polski

Tylko raz w życiu byliśmy z Sylwią i naszymi znajomymi w escape roomie. Niestety nie udało nam się poprawnie z niego wydostać pomimo usilnych prób podpowiedzi ze strony organizatorów. Z tego co pamiętam polegliśmy na konstrukcji różańca, który miał nam podpowiedzieć kombinację cyfr do kolejnego etapu. W świecie gier planszowych pojawia się coraz więcej pozycji z słowami "escape room" w tytule. Jak nie trudno się domyśleć, w większości przypadków są jednorazowe przygody, które po ich rozegraniu, możemy przekazać dalej. Muszę przyznać, że mam wątpliwości czy taka nasza aktywność to jest rzeczywiście gra planszowa? Jest sporo miejsca dla interpretacji takiej czynności, nad którą nie będę się w tym momencie za długo rozwodził. W każdym razie do naszego domu trafił tytuł Escape Room. Skarb Czarnobrodego. Zaintrygował on nas dlatego, że był to kompetetywny escape room - dwie drużyny miały rywalizować ze sobą w różnych zagadkach, tak by zdobyć jak największą liczbę punktów. 

Przyjrzę tej pozycji w dwóch etapach: bez spoilerów oraz z nimi. W pierwszym przypadku postaram się określić komu ta gra powinna się spodobać, a w drugim, czy ten tytuł przypadł mi do gustu. Ciężko będzie przedstawić Wam tę pozycję bez wnikania w szczegóły. Niemniej postaram się jak najlepiej zaprezentować to, co Was czeka po otwarciu pudełka, bez zdradzania poszczególnych etapów albo zagadek. O kilku z nich wypowiem się w drugiej części tego tekstu. 

BEZ SPOILERÓW

W omawianym dziś tytule przenosimy się na Karaiby w XVIII wieku. Gracze dzielą się na dwie drużyny piratów (czerwonych i niebieskich). Każda z nich będzie chciała odnaleźć legendarny skarb Czarnobrodego, który został ukryty na jednej z wysp archipelagu. Wewnątrz pudełka znajdziemy talię ponumerowanych kart, które będą prowadziły nas zarówno przez liniową fabułę, jak i poszczególne zagadki oraz zadania. 

Jakie trudności możemy napotkać na naszej drodze? W większości przypadków są to zagadki logiczne albo na spostrzegawczość. Dość często jest to hybryda obu tych rzeczy. W większości przypadków mechanizm gry obraca się według poniższego schematu: 
1. Jeden z uczestników czyta aktualną kartę, która zarysowuje to, co się aktualnie dzieje w przygodzie i jakie są reguły kolejnej zagadki/zadania. 
2. Gracze w swoich drużynach dyskutują jak podejść do danego tematu, ponieważ zadania dla obu zespołów są identyczne, ale mogą różnić się drobnymi szczegółami. 
3. Kiedy jedna z drużyn powie "stop!", to oznacza, że chce udzielić odpowiedzi na zadany problem. 
4. Sprawdzana jest odpowiedź. Jeżeli zgadujący odpowiedzieli dobrze, to otrzymują nagrodę w postaci zakrytej karty z monetami (liczba punktów). Jeżeli odpowiedzieli źle, to kartę tę dostają rywale. Taki schemat dotyczy głównie zadań na spostrzegawczość. Inne zadania polegają na bezpośredniej rywalizacji pomiędzy graczami w postaci konfrontowania posiadanych informacji. Gra kończy się po przejściu przez całą talię kart. Na sam koniec odkrywane są zdobyte karty skarbów i patrzymy, która drużyna wygrała. 

Wydaje mi się, że grę tę polubią osoby, które chodziły do espace roomów albo ogrywały podobne tytuły. Trzeba być spostrzegawczym i łączyć ze sobą fakty, czasem dość specyficznie ukryte w tekście polecenia. Zdecydowanie jest tu spore pole do rozruszania swoich szarych komórek. Niemniej jeśli jedna drużyna będzie posiadała jakiegoś wyjątkowo spostrzegawczego albo dobrze dedukującego zawodnika, to może on popsuć zabawę zarówno drużynie przeciwnej albo nawet osobom ze swojej drużyny. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że taka osoba będzie nawet czymś gorszym niż tak zwany gracz alfa w grach kooperacyjnych. Według mnie najlepiej grać w tę grę we dwoje, z osobą którą dobrze znamy i wiemy na co ją stać. Jeżeli nam coś nie pójdzie po naszej myśli, to wówczas możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. 


SPOILERS AHEAD! 

Uwaga! W tym momencie będę zdradzał w jakimś stopniu zawartość gry. W związku z tym, jeśli nie chcesz popsuć sobie zabawy, przestań czytać teraz. Poważnie przestań czytać! 

W związku z tym, że ostrzegałem przed spoilerami, teraz już nie ma odwrotu. Nie mogę powiedzieć, że w Escape Room. Skarb Czarnobrodego grało mi się jakoś wyjątkowo. Również nie mogę powiedzieć, że było to jakieś pamiętne i przyjemne przeżycie. Wydawało mi się, że przewagę miał ten, kto nie czytał poleceń, a pierwszy oglądał karty. Trzeba zdecydowanie zwrócić uwagę grając w tę grę. Poza tym moim zdaniem tytuł ten zawiera w sobie kilka problemów, które postaram się podzielić na następujące kategorie: 

1. Zagadki oparte wyłącznie na szczęściu. 
Jedna z zagadek prosi nas o trafienie wrogiego statku odgadując jego pozycję. Każda z drużyn ma mapę z lokacją swojego statku i przeszkadzającymi skałami. Jak przeciwnik do nas "strzela" to możemy powiedzieć tylko jak wiele pól nam zabrakło, aby nas trafić, nie uwzględniając skał. Cała zabawa zostaje popsuta, jak tylko trafi się za pierwszym razem. Co też się stało w naszej rozgrywce. Miałem 1:64 szansy, że trafię Sylwię za pierwszym razem. Spojrzałem na swoją kartę, zobaczyłem gdzie jest mój statek, pomyślałem, gdzie twórcy mogli umieścić wrogi statek i po prostu dobrze strzeliłem. Zagadka zakończona krócej niż czytanie do niej instrukcji. 
W tej kategorii również umieściłem zadanie związane z zakopanymi skrzyniami. W skrócie na stół wykładane jest 8 zakrytych kart - skrzyń. Gracze na przemian podglądają je i decydują czy odkładają na miejsce, czy zachowują dla siebie. Na koniec zdobywa się punkty za skarby (od 0 do 5 za kartę) i to zadanie wygrywa drużyna, która ma ich więcej. Niby nic skomplikowanego, ale początkowy dociąg kart może popsuć naszą szansę na zwycięstwo. Dla przykładu, jako pierwszą dociągamy kartę statuetki z napisem "Jeśli nie posiadacie innych POSĄŻKÓW, odrzućcie tę kartę." Jest ona warto 0 punktów. Teraz musicie podjąć decyzję i zastanawiacie się co jest na innych posążkach? Czy na przykład będzie jakiś bonus za zebranie wszystkich? Może suma będzie większa jeśli się będzie ich miało więcej? Nic z tych rzeczy. Pozostałe mają ten sam tekst, ale warte są 2 albo 4 punkty. Czyli jeśli macie wszystkie trzy karty, to jedna po prostu zabiera Wam miejsce. Niestety w żaden sposób nie możecie tego zweryfikować, więc działacie tylko na intuicję. Oczywiście zawsze można odłożyć tę kartę, ale traci się przez to jedną turę. Pozostałe przedmioty nie wypadają lepiej, jeśli chodzi o ich reguły i jest to absolutna loteria co się weźmie. Jeśli nikt nie odłoży karty w swojej turze, to równie dobrze można je losowo rozdać pomiędzy drużyny.

2. Zagadki błędnie zrozumiane z powodu nieprecyzyjnych poleceniami tekstowymi. 
Oczywiście poniższe przykłady w tej kategorii można zbić poprzez argumentację, że mogliśmy dokładnie czytać polecenie na karcie zadania. Jeśli jednak ma to być rywalizacja i "kto pierwszy ten lepszy", to nie ma czasu na zbyt długie zastanawianie się na temat tego "co autor/tłumacz miał na myśli". Pierwszy taki przykład to liczba broni w pojedynku kapitanów. Z początku oboje zrozumieliśmy polecenie w ten sposób, że obie drużyny wykładają kartę na stół równocześnie i szukają różnic. Okazało się, że mieliśmy te same karty i trzeba było wskazać shuriken trzymany przez papugę. Oboje byliśmy zdziwieni, że to tak się rozwiązało, zwłaszcza, że równocześnie zauważyliśmy tę różnicę. 
Kolejnym przykładem nieprecyzyjnego polecenia jest wysadzenie beczek z prochem, aby odeprzeć atak krakena na statek. Beczki wybuchają w specyficzny sposób tworząc reakcję łańcuchową, aktywującą kolejne beczki. Trzeba było zrobić tak, aby trafić w pole z krakenem i zarazem nie zranić nas samych oraz członków załogi. Polecenie mówiło "jesteś bezpieczny od pierwszego uderzenia". Osobiście zrozumiałem, że jeden wybuch może dosięgnąć mojej pozycji. Wskazałem i udowodniłem, że zabijam krakena i tylko raz trafiam w siebie. Jednak okazało się, że nie jest to poprawna odpowiedź. "Pierwsze uderzenie" nastąpiło w momencie odpalenia beczki z prochem i kolejne już mnie dyskwalifikowały... 

3. Zagadki z nieprecyzyjnymi poleceniami graficznymi. 
Tu również można obronić zagadki z powodu naszego braku spostrzegawczości. Jednak muszę o nich wspomnieć, gdyż sprawiły nam one problemy. W jednej z nich mieliśmy "podartą" wiadomość, która po złożeniu informowała, że skarb znajduje się pomiędzy takimi, a nie innymi symbolami, w takim a nie innym układzie. Problem w tym, że na mapie z symbolami nie było identycznego układu. Powstawał on dopiero wówczas, gdy spojrzeliśmy na mapę pod kątem, czego naszym zdaniem nie precyzowała wiadomość na "podartych" kartkach. 
Drugi przykład dotyczy w zasadzie jednej drużyny. W pewnym momencie mamy zestaw strzałek na ścianie, który informuje nas, który symbol pozwoli nam uciec z niewoli. To tak w wielkim skrócie. Jedyną podpowiedzią jest to, że odpowiedni symbol widać tylko z zewnątrz statki, na którym jesteśmy przetrzymywani. Strzałki są w kolorach czerwonym, czarnym i niebieskim. Tak się stało, że kolor mojego bulaja miał kolor niebieski. Wyglądał on dla mnie na kracie bardzo naturalnie (jakby za nim było morze, niebo itp.) i nie za bardzo połączyłem fakty, że z patrząc przez niego nie będę widział niebieskich strzałek na ścianie. Natomiast druga drużyna ma go w kolorze czerwonym. W tym wypadku moim zdaniem łatwiej zorientować się o co chodzi. Być może to po prostu my nie jesteśmy zbyt "lotni" i nie mogliśmy poprawnie rozwiązać niektórych zagadek. W żadnym wypadku nie zaprzeczę temu. Jednak moim zdaniem przy tworzeniu takich zagadek, należałoby zwrócić szczególną uwagę na dobór odpowiednich słów w ich poleceniach.

W zasadzie to właśnie takie rzeczy najbardziej zepsuły nasz odbiór tej gry. One również spowodowały, że końcowe zagadki, traktowaliśmy trochę po macoszemu. Być może to również wina tego, że każdy z nas był pod presją czasu i niewystarczająco się przykładał do zrozumienia poleceń. Prawdopodobnie to kombinacja wszystkich wspomnianych czynników. Wszystko to nie zmienia faktu, że zamysł jest oczywiście bardzo dobry i formuła dwóch rywalizujących zespołów całkiem ciekawa. W związku z tym na pewno znajdą się jacyś odbiorcy tego typu gier. Moim zdaniem można by było niektóre rzeczy po prostu doszlifować.

Tomasz

Grę udostępniło wydawnictwo: 



Bardzo serdecznie dziękujemy!

2 komentarze:

  1. Tylko raz w escape roomie? :O Musicie spróbować ponownie! Od ostatnich lat branża poszła mocno do przodu :)

    Ostatnio była u nas para, która miała na koncie 1.900 odwiedzonych escape roomów! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czujemy się zaproszeni ;-) Zawsze potem będziemy mogli napisać relację i wrażenia z tego doświadczenia ;-)

      Usuń