Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

piątek, 5 stycznia 2024

Gohut. Recenzja gry od GDM Games

Tytuł: Gohut 
Wydawca: GDM Games 
Rok wydania: 2023 
Liczba graczy: 2 
Czas gry: 45 minut 
Język: angielski, hiszpański, niemiecki, francuski (niezależna językowo) 

Bez wątpienia gry od hiszpańskiego wydawnictwa GDM Games są dość specyficzne. Dość często stawiają one nas również przed wyzwaniem w postaci interpretacji zasad, gdyż instrukcja w nich może nie być do końca precyzyjna. Niemniej ciężko jest odmówić recenzji gry, jeśli szef wydawnictwa prosi o to, patrząc w oczy. W ten oto sposób, z ostatnich targów Essen przywieźliśmy grę Gohut. Zobaczmy co ciekawego znajdziemy w jej pudełku.
 
Taniec Gohut 
Omawiana dziś gra jest oparta na podstawie hiszpańskiej książki La danza del Gohut. Po krótkim badaniu Internetu niestety nie znalazłem zbyt wielu informacji na jej temat w języku angielskim. Należy podkreślić to, że autorem zarówno omawianej dziś pozycji, jak i wspomnianej książki jest ta sama osoba - Ferran Varela. Jeżeli chodzi o fabułę gry, to większości rzeczy musimy się domyślać, gdyż nie jest ona zbyt wyraźnie zarysowana w krótkim wstępie. 
Otóż w bliżej nieokreślonym świecie zebrało się jakieś konklawe. Tam zostaje poruszony temat, gdzie wspomniane jest, że miasto Tiuma jest zagrożone zniszczeniem przez tytułowy Gohut. Czym on jest? Czy to zombie? Jacyś szaleńcy? Inne państwo? Nie wiadomo. Wiadomo, że jest to horda, a jej członkowie mają czerwone głowy. Konklawe stwierdza, że starożytne rodziny tworzące frakcje liberałów i konserwatystów powinni odłożyć na bok swoje animozje i stanąć do wspólnej obrony miasta. Właśnie w te dwa stronnictwa wcielają się gracze i w grze starają się pokonać zagrożenie ze strony Gohut i przy okazji osłabić siły swoich rywali. Nie ukrywam, że gdyby książka była dostępna w polskiej lub angielskiej wersji, to z ciekawością bym się z nią zapoznał. Pomimo, że z pozoru wydaje się ona obracać wokół jakiś intryg wewnątrz państwa, czy tam królestwa, które staje przed jakimś zewnętrznym zagrożeniem. Niby nic rewolucyjnego, ale chyba najbardziej bym chciał się dowiedzieć kim są ci tytułowi Gohut

Prawie się udało 
Jak już wcześniej wspomniałem, jeśli chodzi o gry od GDM Games, to ich piętą achillesową są instrukcje. W przypadku Gohut prawie udało się stworzyć ją tak, żeby nie było w niej żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o zasady. Napisałem "prawie", ponieważ nie jest w niej wspomniane, w jakiej kolejności gracze wystawiają na planszę swoje początkowe jednostki. Gohut to gra abstrakcyjna bez żadnej losowości i jakby nie patrzeć w takich tytułach, każdy ruch ma wpływ na całą rozgrywkę. W związku z tym nawet początkowe rozłożenie ma wpływ na naszą strategię. Niby drobny szczegół, ale dość znacznie wpływający na grę. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma smykałkę do szachów i im podobnych gier, ale o tym za moment, gdyż za bardzo wybiegam w przyszłość. 
Wykonanie gry stoi na dobrym poziomie. Wszystkie elementy są w niej wykonane z grubej tektury. Należy w szczególności docenić to w przypadku kafelków jednostek - gdyby to były karty, to ciągłe ich obracanie bardzo szybko by je zniszczyło. Jednak poprawiłbym jedną rzecz, która chyba nie wpłynęłaby za bardzo na koszt produkcji gry. Mam na myśli to, że każda jednostka w grze powinna mieć swój pionek. Obecnie jest to wymyślone tak, że mamy pionki oddziałów ponumerowane 1,2,3. Ich kafelki kładziemy pomiędzy dwoma płytkami łańcucha dowodzenia, który również ma oznaczenia 1,2,3. W zależności jaka płytka leży w łańcuchu dowodzenia i pod jakim numerem, to identyfikuje jej pionek na planszy. Wydaje mi się, że prostrzym i praktyczniejszym rozwiązaniem byłoby zrobienie pionków z ikonami/ilustracjami oddziałów, gdyż łatwiej rozpoznawałoby się je na planszy. 

Elementy gry 
Plansza główna 
Jest ona podzielona na heksy. Po jednej stronie, w narożnikach mamy obozy graczy - startowe pola dla naszych jednostek. Z drugiej strony jest obozowisko Gohut oraz licznik punktów zwycięstwa. Plansza jest symetryczna - obie strony mają takie same warunki, żeby dotrzeć do Gohut

Kafelki jednostek 
Są one dwustronne. Z jednej strony mamy ich stan, w którym gotowi są do ruchu. Z drugiej natomiast widzimy w jaki sposób mogą oni zaatakować. Wszystko to jest zobrazowane na schemacie heksów. Kropka oznacza, gdzie jednostka może się poruszyć, a miecz lub łuk, gdzie może zaatakować. Mamy też miniaturową podpowiedź, jak wygląda druga strona danego kafelka. Oboje z graczy będą mieli taki sam zestaw jednostek do dyspozycji w ciągu gry. 

Kafelki łańcucha dowodzenia i pionki jednostek 
Jak już wcześniej wspomniałem, pomiędzy dwoma kafelkami dowodzenia będą leżeć 3 kafelki jednostek. Takie ułożenie nada im numer 1,2 albo 3. Te będą odpowiadały tym na pionkach, które będą poruszały się po mapie. 

Znaczniki Gohut 
Posłużą one jako licznik punktów zwycięstwa. Za każdym razem, kiedy zaatakujemy obozowisko Gohut, to zdobywamy jeden taki żeton. 

Naprzód marsz!
Gohut to gra wyłącznie dla 2 graczy. Przygotowanie do gry jest bardzo proste. Każdy z graczy otrzymuje swój zestaw jednostek, pionków i kafelki łańcucha dowodzenia. Pomiędzy uczestnikami jest rozkładana plansza. Wybieramy 3 kafelki jednostek i umieszczamy je pomiędzy kafelkami łańcucha dowodzenia. Wybieramy gracza rozpoczynającego i wystawiamy 3 nasze jednostki na planszy, a reszta jednostek pozostaje w rezerwie. Jak już wcześniej wspomniałem - nie wiadomo w jakiej kolejności graczy to się dzieje. Jedyne co jest zaznaczone to, że gracz rozpoczynający nie może postawić jednostki na skrajnym polu obozu - najbliższym w stosunku do obozowiska Gohut. Następnie gracze zaczynają wykonywać swoje tury. 

Tura gracza dzieli się na dwie fazy: 
I. Wydanie rozkazu 
Wybieramy jedną z naszych jednostek i wydajemy 1 rozkaz: 
1. Ruch 
Jednostka porusza się na heks wskazany na jej kafelku poprzez kropkę. Można przechodzić przez inne jednostki, ale nie można zakończyć ruchu na innym pionku. 
2. Szarża 
Jeśli jednostka ma symbol mieczy w swoim schemacie, to może ona zaszarżować na heks zajęty przez wrogą jednostkę. Przesuwamy się na to pole, a wróg jest od razu niszczony - jego płytka jest usuwana z gry. Pionek wraca do obozu, na dowolne pole startowe. W łańcuchu dowodzenia gracz, który stracił jednostkę umieszcza kolejną wybraną z rezerwy. 

3. Strzał 
Możliwość strzału jest oznaczona na schemacie jednostki symbolem łuku. Strzał różni się od szarży tym, że nie wchodzimy naszym pionkiem na pole, gdzie była wroga jednostka. 
4. Spocznij 
Dana jednostka nic nie robi. 
5. Gohut! 
Jest to szarża lub strzał na pole z obozowiskiem Gohut. Jednostka, która tego dokonuje jest usuwana z gry, a jej pionek wraca do naszego obozu. Musimy wystawić kolejną z rezerwy. Otrzymujemy za to znacznik Gohut, który kładziemy na liczniku punktów zwycięstwa, po naszej stronie planszy. 
II. Obrócenie kafelka
Jeżeli jednostka, której wydaliśmy rozkaz jest nadal na planszy, to obracamy jej kafelek na drugą stronę w łańcuchu dowodzenia. 

Po wykonaniu tych dwóch faz, swoją turę wykonuje kolejny gracz. Rozgrywka dobiega końca w dwóch sytuacjach: 
- gracz zdobył 3 znaczniki Gohut. Ta osoba wygrywa grę. 
- gracz stracił (usunął z gry) 6 jednostek. Grę wygrywa osoba z większą liczbą znaczników Gohut. Remis roztrzyga się na korzyść tego, kto stracił mniej jednostek. 
Oczywiście jest to dość ogólny zarys rozgrywki, ale mam nadzieję, że udało mi się przedstawić jej sens.

Abstrakcyjne zagrożenie
Jak już wcześniej wspomniałem, Gohut to gra abstrakcyjna. Raczej nie czujemy, żebyśmy prowadzili swoje oddziały do walki z naszym rywalem, czy też żeby pokonać tytułowy Gohut. Oczywiście to robimy, ale wszystko ma taką samą otoczkę, jak przywołane we wstępie szachy. Mamy swoje 3 piony, które mają określony zestaw ruchów/ataków i skupiamy się wyłącznie na tym. Też nie czujemy wspomnianego zagrożenia od tego tajemniczego Gohut, gdyż ich obozowisko się nie porusza. Być może ma to jakieś uzasadnienie fabularne i nawiązuje do książki, jednak gra nam tego nie komunikuje.
Sam mechanizm obracania kafelków ze strony defensywnej na agresywną, o ile tak to można nazwać, nie jest też czymś nowym. Coś bardzo podobnego możemy znaleźć w grze The Duke, która czerpie garściami z szachów. Oczywiście w Gohut samym ruchem nie zbijamy wrogich pionów. Musimy wykonać akcje ataku i dodatkowo być spozycjonowanym tak, żeby obszar naszego ataku był, z braku lepszego określenia, dobrze wycelowany. Co sprowadza nas do bardzo specyficznego elementu gry.
Jeżeli źle wystawimy jednostkę na początku, to sporo będziemy musieli się nagimnastykować, żeby trafić w obóz Gohut. Czasami, żeby móc skorygować takie nasze niedopatrzenie, to będzie konieczne zbicie przez nas wrogiego piona, żeby przesunąć się o jedno, konkretne pole. Oczywiście nie będzie to proste, bo nasz rywal będzie się starać tego uniknąć. 

Również sama kwestia ruchu naszymi jednostkami też może być dla nas problematyczna. Głównie przez to, że plansza w pobliżu obozu Gohut się zwęża. Ma to być zapewne utrudnienie dla graczy i doprowadzić w tej strefie do większej interakcji. Niemniej chyba największe problemy stwarza to dla jednostek, które poruszają się w nietypowy sposób. To wszystko tylko udowadnia, że coś tak prostego, jak wystawienie jednostki w naszym obozie ma istotne znaczenie. Dlatego nie powinniście się dziwić, że wcześniej zwróciłem uwagę na to, że nie ma podanej kolejności, w jakiej gracze robią to na początku. To wszystko też pokazuje, że gra ta jest tytułem, który łatwo nie wybacza błędów. 
Co jednak wydaje mi się działa na minus w Gohut, to dynamika rozgrywki. Niektóre jednostki mogą wykonać ruch po obu stronach swoich kafelków. Inne z jednej strony mają tylko symbole ataku. Jeśli chcemy taką jednostkę ponownie poruszyć, to musimy poświęcić całą turę na obrócenie jej na drugą stronę, wydając rozkaz spocznij. Potem wykonamy ruch i znów będzie ona czekać i szachować przeciwnika w swojej strefie ataku, a my nie będziemy w stanie jej ponownie poruszyć. Trochę wydłuża to grę. Przyznam, że ten aspekt gry nie za bardzo mi się podobał. Choć oczywiście stwarza on różnego rodzaju możliwości dla nas i być może dobrą strategią jest dobre wymieszanie jednostek mobilnych oraz tych bardziej stacjonarnych. 
To co przypadło mi do gustu to warunki zwycięstwa. Zwłaszcza jeśli chodzi o możliwość wygranej poprzez zbijanie pionów przeciwnika. W tej kwestii bardzo ważny jest warunek rozpatrywania remisów - wygrywa ten gracz, który stracił mniej jednostek. W związku z tym możemy oprzeć naszą strategię na zbijaniu pionów przeciwnika. Zwłaszcza jeśli prowadzimy w zdobytych znacznikach zwycięstwa. Oczywiście brzmi to prościej niż jest w rzeczywistości. Gohut to naprawdę gra bardzo podobna w tym aspekcie do szachów. Oboje graczy będą poruszać się tak, żeby uniknąć utraty jednostek, a czasem specjalnie będziemy poświęcać nasze jednostki, żeby uzyskać lepszą pozycję innymi oddziałami. Tak jak to się dzieje w wielu innych abstrakcyjnych grach. 
Wydaje mi się, że jeśli lubicie gry, w których nie ma losowości i wszystko wyłącznie zależy od graczy, to powinniście zainteresować się tym tytułem. Zwłaszcza jeśli lubicie planować kilkanaście ruchów do przodu i przewidywać to, co zrobi rywal. Tytuł ten daje sporo możliwości i definitywnie rozrusza Wasze szare komórki. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Gohut w jakiś sposób znajdzie drogę na półki polskich sklepów. 

Tomasz 
Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
2/6
II.
Losowość
-/6
III.
Błędy w grze
4/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
6/6
VI.
Wykonanie
5/6
VII.
Cena
-/6
VIII.
Czas rozgrywki
4/6
IX.
Ocena gry
4/6
Końcowa nota: 4.43/6


Grę udostępniło wydawnictwo:

http://gdmgames.com/

Bardzo serdecznie dziękujemy!

 … and something for our international readers: 
Pros: 
+ simple rules 
+ strategic gameplay 
+ win conditions 

Pros/cons: 
+/- abstract game 
+/- no randomness 

Cons: 
 - one imprecise rule which can affect the strategy for the whole game: unit placement at the start of the game 
- each unit should have own pawn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz