Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

poniedziałek, 30 września 2013

Le Havre. Recenzja gry.


Tytuł: Le Havre
Wydawca: Lacerta
Rok wydania: 2013
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: 100-200 minut
Język: polski

Twórcą Le Havre jest Uwe Rosenberg – znany przede wszystkim z tego, że stworzył grę Agricola. Wiedzieliśmy, że oba tytuły są podobne. Mieliśmy okazję zagrać w Agricolę i prawdę powiedziawszy nie przypadła nam do gustu. W zasadzie nie jesteśmy w stanie powiedzieć dlaczego. Niemniej Le Havre w jakiś sposób zwróciło naszą uwagę. W moim przypadku, być może odegrało tutaj rolę tło – bycie armatorem statków. W końcu to nie jest hodowanie marchewek na polu i trzymanie owiec w domu... W przeszłości zawsze lubiłem ekonomiczne gry komputerowe, gdzie budowało się swoje imperium finansowe na przewożeniu towarów - czyli gry z końcówką „Tycoon” :-) Poza tym przyzwoita cena, jak również niedawne pojawienie się na rynku polskiej edycji, też odegrało rolę przy zakupie tego tytułu.

Proste portowe życie z drugim dnem.
Le Havre jest grą ekonomiczną, jak pewnie można było się domyślić ze wstępu do tej recenzji. Gracze wcielają się w jednego armatorów, czy też biznesmenów działających na terenie portu w tytułowym mieście.
Jeśli chodzi o trudność zasad, to gra jest prosta. Gracze mają co turę do wyboru jedną z dwóch akcji, z których mogą skorzystać. Trudność gry objawia się w tym, iż trzeba bardzo dobrze zaplanować wszelkie ruchy.
Losowość w Le Havre objawia się tylko w różnym ułożeniu kart budynków w każdej rozgrywce oraz inną kolejnością napływania surowców na rynek. Poza tym za każdym razem będą inne budynki specjalne możliwe do kupienia przez graczy. Niemniej nie ma to większego wpływu na rozgrywkę, a sprawia, iż za każdym razem gracz będzie musiał się dostosować do zastanej kolejności. Te elementy powodują to, że gra jest bardziej regrywalna.

W dobrej cenie i solidnie.
Nie można się doczepić do żadnego elementu w wykonaniu gry. Wszystko jest w miarę przejrzyste. Surowce łatwo rozróżnić od siebie. Niektóre napisy i ikony na kartach mogą być dla niektórych za małe. Jeżeli chodzi o instrukcję to jest ona dobrze napisana. Tylko w jednym miejscu musieliśmy porównać ją z wersją angielską w celu wyjaśnienia kwestii żniw.

Jedna akcja, a tyle możliwości.
Celem w Le Havre jest zdobycie jak największego majątku, czy to w nieruchomościach, czy też w gotówce. Wygrywa gracz, który najbardziej się wzbogaci. Na początku gracz ma do dyspozycji węgiel i pięć franków (pieniędzy). Po rozstawieniu planszy, wyłożeniu startowych surowców możliwych do zebrania, wylosowaniu kolejności ich napływu (który w pierwszej turze jest tajny) oraz kolejki w jakiej mogą być budowane budynki, rozpoczyna się gra.
Runda składa się z siedmiu tur graczy. Na początku każdej tury gracz przesuwa swój pionek na kolejne wolne pole na torze tur. Jak już to zrobi patrzy na nie i umieszcza odpowiednie surowce, które będą dostępne do zebrania. Mechanizm ten jest bardzo ciekawy, ponieważ co rundę każdy gracz będzie miał inną ilość tur na wykonanie swoich akcji. Na koniec każdej rundy trzeba wyżywić swoich pracowników. Jeśli nie ma się odpowiedniej ilości pożywienia, trzeba to opłacić w pieniądzach. Jak nie ma się gotówki, to można sprzedać budynki. Jeżeli wszystkie opcje zawiodą, to należy wziąć pożyczkę, która na koniec gry przynosi ujemne punkty, jeśli jej się nie spłaci. Żeby było trudniej, to poziom potrzebnego jedzenia do wyżywienia pracowników wzrasta z rundy na rundę.
W swojej turze gracz może wykonać jedną z dwóch dostępnych akcji. Może wziąć surowce z planszy głównej lub wykorzystać jeden z budynków, który został już zbudowany. W dowolnym momencie swojej tury można również kupić jeden z dostępnych budynków za gotówkę. Nie trzeba wtedy wydawać na niego surowców.
Le Havre daje nam możliwość posiadania ośmiu surowców, z którego każdy ma formę podstawową i ulepszoną. Drewno potrzebne jest do budowy budynków i podstawowych statków. Zapewnia ono również energię, która potrzebna jest zazwyczaj do przetwarzania surowców. Przetworzone drewno to węgiel drzewny, którego nie można już użyć do budowy, ale daje za to trzy jednostki energii. Ryby służą do żywienia pracowników, zarówno w podstawowej, jak i ulepszonej formie. Glina, a potem cegły, potrzebna jest do budowania budynków. Podobnie żelazo i stal, z których można w przyszłości budować statki. Zboże i bydło same z siebie nic nam nie dają, ale po przerobieniu dają nam chleb i mięso – źródło pożywienia. Węgiel i koks są bardzo dobrymi źródłami energii, a w późniejszych etapach gry energia staje się kolejnym ważnym elementem. Na sam koniec pozostaje skóra i błam. Surowce te można jedynie sprzedać w odpowiednim budynku i same z siebie nie przynoszą nam żadnych korzyści.
Wszystko to wydaje się proste – przecież można wykonać tylko jedną z dwóch akcji, więc co za problem? Niestety w praktyce tak nie jest. Gracz siedzi nad planszą i główkuje: „skoro już mam wystarczającą ilość pożywienia, to powinienem zainwestować i przerobić żelazo w stal żeby zbudować statki. Nie mam wystarczającej ilości energii. Najpierw powinienem iść do kopalni węgla, a potem przerobić go w koks. Nie mogę, bo nie starczy mi na to tur, bo w przyszłej kolejce skończy mi się jedzenie. A jeśli ktoś mnie uprzedzi w zablokuje mi hutę stali? Może najpierw powinienem iść uwędzić ryby?” itd. itp.

I ty możesz zostać zarządcą chłodni, już dziś!
Przed podsumowaniem wspomnę co nieco o klimacie gry. W domyśle mieliśmy chyba być armatorem statków – w końcu akcja dzieje się w porcie. W późniejszym etapie gry to się sprawdza, ponieważ posiada się kilka jednostek. Statki w grze służą do generowania pożywienia oraz przy pomocy budynku armatora pozwalają nam sprzedać posiadane przez nas surowce. W tym momencie staje się to trochę dziwne. Skoro je posiadam to jestem tym armatorem, to po co iść do innego armatora (budynek w grze), żeby coś przewieźć i sprzedać na swoich okrętach? Może się czepiam, ale lubię mieć w grze chociaż trochę sensownego klimatu. W Le Havre przeważnie jednak biega się z budynku do budynku przerabiając surowce. Przypomina to bardziej bycie biznesmenem lub zarządcą chłodni – bo tak nazywa się budynek, w którym przechowujemy nasze dobra.
 
Długo, ale ciekawie.
Le Havre jest jedną z bardziej wymagających gier, które znajdują się na naszej półce. Z całą pewnością jest to tytuł, który nie wybacza błędów w strategii. Interakcja między graczami jest znikoma i występuje tylko w blokowaniu wzajemnych ruchów w budynkach, co oczywiście może mieć ogromny wpływ na nasze plany. Niemniej, w przeciwieństwie do podobnych tytułów, tutaj mamy zazwyczaj możliwość wykonania jakiegoś „planu B” - zastąpić nasz super ruch, ruchem dobrym. Trzeba bardzo dużo i mądrze planować i w związku z tym rozgrywka jest dosyć długa. Można śmiało mówić o trzech godzinach główkowania, zwłaszcza z większą liczbą graczy. Rozgrywka jednak się nie nudzi, ponieważ cały czas trzeba planować i układać plany w planach.  Uważam, że jest to jedna z lepszych gier dla dwóch graczy, oczywiście pod warunkiem, że ktoś lubi sporo pogłówkować i liczyć.

Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
3/6
II.
Losowość
6/6
III.
Błędy w grze
6/6
IV.
Złożoność
5/6
V.
Interakcja
4/6
VI.
Wykonanie
5/6
VII.
Cena
5/6
VIII.
Czas rozgrywki
5/6
IX.
Skalowanie na dwóch graczy
6/6
Końcowa nota:  5.00/6

2 komentarze: