Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 24 lutego 2015

Ranczo Party. Recenzja gry od wydawnictwa Trefl.

Tytuł: Ranczo Party
Wydawca: Trefl-Kraków
Rok wydania: 2015
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 10-15 minut

Ranczo Party to kolejna gra wydana przez firmę Trefl w serii Joker Line. Tym razem jest to banalnie prosta gra karciana. Jej fabułą są urodziny psa Pikusia. Okoliczne zwierzęta gospodarskie postanawiają się na nie wybrać. Po drodze zastanawiają się jednak nad najbardziej istotnym pytaniem na świecie – czy ktoś wziął ze sobą baloniki? Fabuła jednak w żaden sposób nie odzwierciedla tego, co dzieje się na stole w trakcie rozgrywki.


W małym pudełeczku znajdziemy talię kart. Jest ich łącznie 49. Widnieją na nich rysunki zwierząt gospodarskich. Oprawa graficzna przypomina mi pewną kreskówkę, które oglądałem za młodu – Cow & Chicken. O, takie skojarzenie. Poza tym mamy 40 żetonów zwycięstwa w postaci plastikowych przezroczystych dysków. Mam jedno zastrzeżenie do co do wykonania gry - karty są prześwitujące i przy nieodpowiednim oświetleniu widać, co przeciwnicy mają na ręce.

Chcę zaznaczyć, że Ranczo Party jest reprintem francuskiej gry Dragon. Opis rozgrywki zacznę od faktu, że instrukcja do gry jest źle przetłumaczona.

Koniec tego zdania powinien brzmieć: „...obok dowolnej karty wyłożonej na stole”. Jeżeli będziemy grali według zasad z instrukcji polskiej, to gra będzie miała tendencje do blokowania się. Wydawnictwo Trefl przygotowało oczywiście stosowną erratę - jest ona dostępna na stronie firmy.
Karty w grze to trzy zestawy po siedem kart o nominałach od 1 do 7. Karty o wartości od 2 do 6 posiadają jedną kartę z czerwonym balonikiem. Jest on istotny przy podliczaniu punktów. Każdy z graczy rozpoczyna grę z siedmioma kartami na ręce. W swojej kolejce dobiera jedną i musi coś wyłożyć na stół. Kartę wykładamy w jednym z wierszy tworząc powoli ciąg 1,2,3,4,5,6,7 lub kolumn tworząc zestaw siedmiu tych samych kart.

Warunkiem jest wyłożenie karty obok takiej, która już znajduje się na stole. Poza tym musimy pamiętać, żeby nie przekroczyć maksymalnej liczby wierszy, czyli siedmiu. W ten sposób tworzymy siatkę o rozmiarach siedem na siedem kart.
Kiedy gracz dołoży kartę w ten sposób, że zakończy kolumnę lub wiersz (albo obie rzeczy jednocześnie), to zdobywa punkty. Konkretnie, jest to jeden punkt za kolumnę/wiersz oraz dodatkowe punkty za każdy balonik w kolumnie/wierszu. Gramy tak długo, aż wszystkim graczom zostanie jedna karta na ręce. Wygrywa osoba z największą liczbą punktów.

Mogę się mylić, ale myślałem, że seria Joker Line jest kierowana do bardziej zaawansowanych graczy. Oczywiście nie miałem okazji zagrać we wszystkie tytuły z tej linii wydawniczej, ale z tego co mi się wydaje, to są one z całą pewnością bardziej złożone, niż Ranczo Party. Na pewno takie są Steam Park i Pentos. Tutaj w trakcie swojej tury nie mamy żadnych akcji do wyboru, po prostu musimy wyłożyć jedną kart na stół. Nie znaczy to, że nie ma znaczenia, gdzie ją położymy. Ma to pewny sens od pewnego momentu.
Z początku możemy raczej beztrosko wykładać karty. Mniej więcej w połowie partii musimy uważać, żeby nie umożliwić przeciwnikom dokończenia wiersza/kolumny. Ten fakt i tak zależy od tego, w ile osób gramy w Ranczo Party i co mamy na ręce. Jest tutaj dosyć spory element losowości, jak w każdej grze karcianej, gdzie dobiera się karty ze wspólnej talii. Niemniej jest istotne to, jakie karty zachowamy sobie na ręce. Zwłaszcza przy końcu talii, gdy prawdopodobieństwo wyciągnięcia takiej, a nie innej karty wzrasta.
Kiedy wspomniana talia się skończy i wszyscy zostaną z siedmioma kartami na ręce, to dopiero wtedy zaczyna się zabawa i kombinowanie. Zwłaszcza w grze dwuosobowej, gdy wiemy co nasz przeciwnik ma ręce. W tym momencie rozpoczyna się pewien pojedynek na zasadach „ja wiem, że ty to masz i możesz to tam dołożyć, ale ja dołożę to tutaj, to wtedy ty dołożysz tam...”. Wszystko sprowadza się w tym momencie do przechytrzenia naszego przeciwnika. Natomiast w grach wieloosobowych musimy czasem troszeczkę zaryzykować, gdyż do końca nie wiemy co trzyma każdy gracz na ręce pod koniec rozgrywki. Z całą pewnością musimy uważać, gdzie wykładamy karty z balonikami, bo możemy zyskać mniej punktów, niż nasi przeciwnicy, jeśli położymy ją w nieodpowiednim miejscu.
Ranczo Party to bardzo niezobowiązujący filler. Pudełko twierdzi, że gra się w niego 10 minut. Jest to prawda, o ile przy stole mamy dwie osoby. W trójkę graliśmy jedną partię troszeczkę dłużej. Uważam, że lepiej się w niego gra w dwójkę, niż w większą liczbę osób. Ma się wtedy większą kontrolę nad losowością w grze. Zwłaszcza pod koniec rozgrywki. Z całą pewnością grało mi się w Ranczo Party lepiej, niż z lekka przekombinowanego Pentosa. Zwłaszcza, że tutaj nie wiemy do pewnego momentu, co przeciwnik ma ręce.
Gra nie jest droga. Kosztuje tyle co talia kart, czym tytuł ten w zasadzie jest. Uważam też, że powinien się on sprawdzić się w rozgrywkach z dziećmi. Sądzę, że mogą one mieć frajdę przy wykładaniu kart z zabawnymi rysunkami. Sugeruję wszystkim początkującym, aby spróbowali chociaż raz zagrać w Ranczo Party. Zaawansowanym graczom, a za takich uważam moją żonę i siebie, tytuł ten bardzo szybko się znudzi.

Tomasz

Pomocnicza ocena zbiorcza według naszej zawiłej skali:
I.
Klimat
1/6
II.
Losowość
3/6
III.
Błędy w grze
1/6 lub 6/6
IV.
Złożoność
6/6
V.
Interakcja
4/6
VI.
Wykonanie
4/6
VII.
Cena
6/6
VIII.
Czas rozgrywki w dwie osoby
6/6
IX
Skalowanie na dwie osoby
4/6



Grę udostępniło wydawnictwo: 
http://www.trefl.krakow.pl/
Bardzo serdecznie dziękujemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz