Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 19 maja 2015

Pierwszy Kontakt. Rycerze Pustkowi.

11 maja, godzina 12.00.
Paweł Szewc, właściciel wydawnictwa Badger’s Nest (w drodze do Szczecina) oświadcza, że zechce odwiedzić Bydgoszcz z Rycerzami Pustkowi.
12 maja, godzina 18.00.
Czekamy na przyjazd Pawła Szewca.
12 maja, godzina 21.00.
Paweł Szewc dociera do Bydgoszczy i odwiedza szefa działu planszówkowego Poltergeist.
12 maja, godzina 22.30.
Paweł Szewc wraz z Pawłem BeeRee wstępują w nasze progi.


Tak wyglądały przygotowania do spotkania. Pierwsze wspominki o odwiedzaniu Bydgoszczy sięgają sierpnia zeszłego roku. Teraz wszystko odbyło się w zaskakująco szybkim tempie. W związku z tym pokrótce opiszę Wam, co działo się na stole, co nas zaskoczyło oraz czy czujemy niedosyt i wyczekujemy kolejnej rozgrywki?

Gra Rycerze Pustkowi była na naszym radarze od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się o jej wydaniu w zeszłym roku, przy okazji recenzowania 7Ronin. Wówczas Paweł Szewc z wielką pasją i zaangażowaniem opisywał Tomaszowi o planach wrzucenia na crowdfunding w roku 2015 tej gry. I tak prawie rok później spotkaliśmy się.

Przejdźmy więc do konkretów. Paweł rozłożył planszę pod moją nieobecność. Zrobił to w tak zawiły sposób, że Tomasz nie potrafi mi wytłumaczyć, jak to się stało. Wziął kafelki o różnych rewersach i ułożył z nich planszę. Z boku przymocował zakończenia, przy których wyłożył talie kart przedmiotów, walki, zleceń i pustkowia (zdarzeń, którym musi stawić czoła każdy rycerz podróżując po niebezpiecznych miejscach na planszy). Składając grę zauważyłam, że na środku planszy leżał duży kafelek złożony z 5 heksów. Ponadto są  kafelki specjalne, do których głównie przemieszczaliśmy się, aby wykonać zlecenia.  

Niektóre heksy to miasta, w których możemy między innymi handlować z innymi graczami, leczyć się i zaopatrywać się w coraz bardziej wypasiony sprzęt dla naszego rycerza. Na kafelkach widnieją tylko ikony, które w różny sposób działają na naszą postać. Są to między innymi radiacje, które wpływają na nasze zdrowie, jeśli zakończymy na nich ruch. Ponadto każda z nich posiada ikonę opony z cyfrą określającą, ile paliwa trzeba zużyć, aby wejść na dany heks.
W grze Rycerze Pustkowi poruszamy się pieszo albo pojazdem, zużywając paliwo. Im trudniejszy teren do przebycia tym musimy go więcej zużyć. Możemy poruszać się o kilka miejsc na planszy, dopóki nie wykorzystamy całego paliwa.
Pierwszy aspekt, który mnie zaskoczył to aż 12 postaci, z których mogłam wybrać tylko jedną. Wybór był ciężki (jak to przy pierwszych rozgrywkach), bo każda z nich miała kilka umiejętności (np. naprawa, leczenia, przetrwania) o różnych współczynnikach. Ponadto posiadała zdolność specjalną, startowe przedmioty, karty farta i pojazd. Oczywiście nie wiedząc co się bardziej przyda wybieraliśmy po ich wyglądzie, tak więc ja grałam (jak go nazwałam) szalonym naukowcem.

Kart w tej grze jest również mnóstwo. Z całą pewnością wpływają one na różnorodność rozgrywek w Rycerzy Pustkowi. Wyjątkową talię tworzą farty. Każdy gracz startuje z trzema tego typu kartami. Później w każdej turze dobiera jedną. Pomagają one uniknąć niektórych stworów, pomóc przy wykonywaniu zleceń, a niekiedy uratować nam życie czy dać dodatkowy bak z paliwem.
Kolejnym aspektem, który oferuje ta gra są to różne scenariusze. Na początku gry wybieramy jeden z nich i on nam określa, co będziemy tak naprawdę robili w tej rozgrywce. Podstawowa nakierowana jest na wykonywanie zleceń i właśnie w nią graliśmy podczas naszego spotkania, gdyż pozwala zapoznać się z mechanizmami Rycerzy Pustkowi. Jak udowodnił Paweł BeeRee w tej misji atakowanie przeciwników jest nieopłacalne, bo częściej samemu dostanie się w pysk, a rywal niewiele straci.
Walka w Rycerzach Pustkowi to taka mini gra. Mamy dwie talię identycznych kart. Biorą one udział w walkach pomiędzy graczami oraz gdy spotyka nas coś złego w czasie poruszania się po planszy. W trakcie walki rzucamy kośćmi i sukcesy zależne są od zasięgu na jakim atakujemy: bliski, średni, daleki. Oczywiście każda postać ma zróżnicowane wartości ataku, czy to wręcz, czy bronią palną.
Do tej gry przygodowej dochodzi oczywiście postapokaliptyczny klimat. Wrzucony on jest w każdy element gry, od broni, poprzez potwory, nasze postaci, cytaty na kartach, wszędzie. 
Jak dla mnie gra zapowiada się świetnie. Mamy w niej bardzo dużą różnorodność. Gwarantują nam to zarówno postaci, z których każdą gra się nieco inaczej. Ponadto karty sprzętu, które można ze sobą łączyć tworząc np. bazookę z bagnetem. Mimo, że brzmi to nieprawdopodobnie to w końcu postapokalipsa. Regrywalność oferują nam różne scenariusze, zlecenia oraz karty pustkowia, gdyż nigdy nie wiemy jaki cybernetyczny potwór czai się za rogiem. Figurki postaci również wykonane są starannie i dodają klimatu tej grze. Z niecierpliwością wyczekujemy finału kampanii projektu Rycerzy Pustkowi na wspieram.to oraz kolejnych rozgrywek. 

Sylwia.

Dziękujemy Pawłowi Szewcowi za wstąpienie (w końcu ;-) ) w nasze skromne progi.

Jeżeli chcecie wesprzeć projekt, to wejdźcie TUTAJ

Pełna recenzja znajduje się TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz