Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

wtorek, 27 grudnia 2022

Podwójne TOP 5 gier, na których zawiedliśmy się w 2022 roku


Tego roku otrzymaliśmy kilka komentarzy, że nasze recenzje nie są obiektywne - że piszemy wyłącznie pozytywne rzeczy. Jak dobrze wiecie, a wiedzą to nasi stali czytelnicy, nie boimy się pisać negatywnie o grach. Naszym zdaniem na tym polega bycie rzetelnym recenzentem. Jak co roku, dowodem tego, że zawsze piszemy to co myślimy jest poniższa lista, czyli zestawienie gier, na których się po prostu zawiedliśmy. 

TOP 5 SYLWII 

Autor: Adam Kwapiński 
Wydawca: Board & Dice 
Liczba graczy: 1-4 

Origins: First Builders, to ładnie wykonana gra, z ciekawym elementem w postaci kolorowych i zmieniających się pól akcji oraz lubianym przeze mnie mechanizmem "rozwijania" kostek, czyli naszych pracowników. Można w niej też sporo pokombinować, chociażby poprzez inwestowanie w świątyniach czy też skupić się na rozwoju miasta i sile militarnej. Ścieżek na to jest dużo, co jest plusem tej gry. To, co mi popsuło zabawę to czas rozgrywki. Bardzo wolno wszystko w niej się rozkręca, co sprawiało, że czułam się znużona, a jak już zaczęło się zazębiać, to był koniec gry. I to jest mój największy zarzut to gry Origins. First Builders

Miejsce 4. Ganimedes 
Autor: Hope S. Hwang 
Wydawca: Rebel 
Liczba graczy: 2-4 

Największy zarzut do tej gry mam taki, że jest ona strasznie ograniczająca. W czasie gry, aby zdobyć kartę i płytki trzema mieć kolonizatorów w odpowiednich kolorach - nie ma innej opcji. Tylko to, jakich będziemy potrzebować to jak wróżenie z fusów, bo nie wiemy, jakie karty/płytki będą dostępne, jak będziemy chcieli je zyskać. Drugim problemem gry jest nie do końca rozpisany "timing", czyli kolejność wykonywania akcji. Ma to szczególne znaczenie w momencie jak wystartujemy z naszym promem i to kilkoma jednocześnie, a do tego uruchomimy z ich specjalną zdolność. W takich chwilach robił się misz masz i musieliśmy za każdym razem decydować, jak grać. Właśnie przez to rozgrywka w Ganimedes kulała i nie czerpałam z niej satysfakcji. 

Autor: Ryan Laukat 
Wydawca: Bard Centrum Gier 
Liczba graczy: 2-4 

Duże oczekiwania wobec gry od Ryana Laukata, sprawiły, że zawód był chyba większy. Miałam wysokie oczekiwania, co do gry z książką przygód, elementem kampanii i całą masą barwnych opisów. Jednak w trakcie gry po prostu nudziłam się, bo robiłam to samo, fabuła wprowadzała coś ciekawego, ale nagle temat był ucinany, bo postać nie dawała mi wyboru, by podążyć złą ścieżką. Do tego po każdej rozgrywce wszystko traciliśmy: przedmioty i naszą drużynę, i na kolejnej mapie znowu musieliśmy od nowa wszystko gromadzić i to właśnie spowalniało wszystko, wpływało na monotonię, bo nie rozumiem, po co wprowadzać element kampanii, skoro resetujemy nasze zdobycze. Dla mnie gra tym bardzo wiele straciła w moich oczach. 

Miejsce 2. San Francisco 
Autor: Reiner Knizia 
Wydawca: Rebel 
Liczba graczy: 2-4 

San Francisco to kolejna gra Reinera Knizii, która nie zagościła w naszej kolekcji. Grając w nią nie czułam, że to co robię ma sens, a właściwie, że ja mam na to wpływ. Już nie wspominając o tym, że często musiałam wykonać akcję uzupełnienia kart, bo nie miałam innego wyjścia, przez co dawałam rywalowi na wyciągnięcie ręki dobrą kartę. Brakowało mi możliwości planowania w tej grze, tylko liczyłam na szczęście. Każda rozgrywka była dla mnie bezmyślna i pozbawiona najmniejszej przyjemności. 

Autorzy: Kamil 'Sanex' Cieśla, Marcin Świerkot 
Wydawca: Awaken Realms 
Liczba graczy: 1-4 

Gra ta dla mnie nie jest skończona, jakby nie przeszła przez ręce testerów i od razu została wrzucona na rynek. Instrukcja ułożona jest źle, brakuje wyjaśnień działania kart, wszystkich słów kluczowych, rozpisania dokładnego przebiegu tury, czyli wszystkiego, co powinno znaleźć się przy grze karcianej. Ciężko było nam nawet zagrać w grę, bo ciągle natrafialniśmy na przeszkody. Właśnie dlatego za każdym razem, jak mamy przetestować grę karcianą podchodzę do niej z duża ostrożnością, bo obawiam się, że przez samą specyfikę takich gier, zapewne znajdziemy coś, co nie pozwoli nam cieszyć się grą, tak jak w tym przypadku. 

TOP 5 TOMASZA 

Autor: Sławomir Czuba 
Wydawca: Agencja Produkcji Telewizyjnej i Reklamowej Big-Art 
Liczba graczy: 2-6 

Co mnie najbardziej zawiodło w tym tytule? Przede wszystkim to, że nie stawia nas on przed jakimś wyzwaniem. Decyzje w nim są proste i nie za bardzo trzeba się nad nimi skupiać. Na spory minus jeszcze działał fakt, że nie do końca reguły są w nim doprecyzowane, a oficjalna odpowiedź wydawcy na te problemy brzmi "grajcie tak, jak jest dla Was lepiej". Ewidentnie tytuł ten mógłby być bardziej doszlifowany. Przyznam, że można go traktować jako filler, ale prawda jest taka, że jest na rynku (i w naszej kolekcji!) o wiele więcej ciekawszych fillerów. 

Miejsce 4. San Francisco 
Autor: Reiner Knizia 
Wydawca: Rebel 
Liczba graczy: 2-4 

Tytuł ten ma całkiem interesujący koncept, w postaci zabierania całej puli kart i jednocześnie tworzenia limitu na wykonanie tej akcji. Niemniej wszystko kończy się na tym koncepcie, ponieważ w rzeczywistości gra ta jest bardzo losowa. Ten limit również w jakiś diametralny sposób nie ogranicza naszych akcji. W trakcie rozgrywki natomiast wyłącznie reagujemy na pojawiające się nowe karty. Nie ma w tej grze jakieś długofalowej strategii. Rozgrywka jest dziwna, losowa i niesatysfakcjonująca. Już nie wspominam o tym, że w teorii rozgrywka może się skończyć po kilku turach. Wydaje się, że jest to gra wypuszczona przedwcześnie i kilka rzeczy można by było w niej usprawnić. 

Miejsce 3. Ganimedes 
Autor: Hope S. Hwang 
Wydawca: Rebel 
Liczba graczy: 2-4 

Ganimedes to nie jest zła gra. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mamy sporo możliwości na różnego rodzaju kombinowanie i wykonywanie mega posunięć. Jednak im dłużej gramy, tym zaczynamy widzieć coraz więcej niedopracowanych zasad. Zwłaszcza tych związanych z tak zwanym timingiem, czyli kolejnością wprowadzania w życie różnego rodzaju efektów. Właśnie to mnie odrzuciło od tej gry. Co najgorsze to nie jest wina polskiej edycji gry. Nawet przeczytanie reguł po angielsku nie wyjaśniło wielu kwestii. 

Miejsce 2. Canvas 
Autorzy: Jeff Chin, Andrew Nerger 
Wydawca: Awaken Realms 
Liczba graczy: 1-5 

Canvas to moim zdaniem gra, która tylko zyskała swoją popularność dzięki jednemu gadżetowi, a mianowicie chodzi o przezroczyste karty, które tworzą potem obraz. To w zasadzie tyle. Moim zdaniem szukanie jakieś głębi albo interesujących decyzji w Canvas kończy się niepowodzeniem. Ot zbieramy sobie jakieś karty i zastanawiamy się jak je ułożyć, żeby zebrać zestaw symboli odpowiadający celom danej partii. Jest to nudne i nieciekawe. Sylwia ma bardziej pozytywne zdanie o tym tytule, ale to tylko pokazuje, że nie we wszystkich aspektach, jeśli chodzi o gry planszowe, zgadzamy się ze sobą. 

Autorzy: Kamil 'Sanex' Cieśla, Marcin Świerkot 
Wydawca: Awaken Realms 
Liczba graczy: 1-4 

Kolejny tytuł, który ma bardzo ciekawy koncept, a który wykoleja się w momencie wprowadzenia reguł w życie. SiegeStorm to tak niedopracowana gra, że nie byliśmy w stanie rozegrać w nią nawet kilku tur. Dosłownie przy jednym z pierwszych ruchów trafialiśmy na jakąś sytuację, która nie była wyjaśniona w regułach. Nie zmienia to faktu, że nie próbowaliśmy się skontaktować z wydawcą, w celu wyjaśnienia niejasności. Jednak jego opieszała postawa lub odpowiadanie na pytanie "jest to w instrukcji" tylko pogłębiło moje negatywne wrażenia na temat tej gry. Mówię to o niewielu tytułach, ale naprawdę radzę trzymać się od tej gry z daleka. Chyba, że lubicie się frustrować przy planszówkach, to wtedy co innego.

Pamiętajcie, że jeśli chcecie przeczytać coś więcej o danej grze, to odnośniki do pełnych recenzji są zawarte w ich tytułach.

1 komentarz: