Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

piątek, 24 marca 2017

Podwójne TOP 40 gier po czwartym roku przygody z planszówkami: część 4

Nadszedł czas, abyście poznali naszym zdaniem najlepsze 10 gier, które cenimy i z miłą chęcią do nich powracamy. Zapraszam na prezentację miejsc od 10 do 1.










SYLWIA 10-1

Miejsce 10. Karuba (recenzja)
Autor: Rüdiger Dorn
Wydawca: HABA
Liczba graczy: 2-4

Pewnie niektórzy zdziwili się, że ta prosta gra uplasowała się tak wysoko. Powodem jest jej niski próg wejścia oraz fakt, że to idealna pozycja, która sprawdziła się na niezobowiązujących spotkaniach z osobami z poza planszówkowego grona. Jej zasady wytłumaczyliśmy bardzo szybko i od razu mogliśmy zasiąść do potyczki. Co ważne, to przy drugiej potyczce było widać znaczny postęp u naszych rywali. Ponadto Karuba jest ciekawa z tego względu, gdyż można zaobserwować, że mając do dyspozycji te same elementy, każdy podejdzie do niej inaczej i w inny sposób osiągnie cel. Idealnie prezentuje to, w jak różny sposób myślimy i działamy. 


Miejsce 9. Steam Works (recenzja)
Autor: Alex Churchill
Wydawca: Tasty Minstrel Games
Liczba graczy: 2-5

Teraz nie będzie już tak prosto i przyjemnie, jak w Karubie. Steam Works to pozycja, w której ciągle kombinujemy tworząc swoje idealne maszyny. Jednak nie mogą być one zbyt cudowne, aby nasi rywale nie korzystali z naszych cudów technologicznych. Gra ma tak wiele różnych części do machin, że w każdej potyczce stworzymy coś innego. Oczywiście są elementy, z których musimy skorzystać, bo są super mocne, ale będą one częściami składowymi zupełnie innych maszyn. W tej grze doceniam właśnie tą różnorodność oraz wyścig pomiędzy zawodnikami, w tworzeniu ideałów.


Miejsce 8. Dadaocheng (recenzja)
Autor: Eason Kao, Tsai Huei-Chiang
Wydawca: Soso Studio
Liczba graczy: 1-4

Dadaocheng to według mnie najlepsza gra z Dalekiego Wschodu, którą mamy w kolekcji. Zwyczajne obracanie dyskami surowców przynosi mi wiele satysfakcji. Sprawia to, że z kolejki na kolejkę obmyślamy, które z nich uruchomić jako pierwsze, aby spowodowały, że aktywujemy w jednym posunięciu kilka linii z rzędu. Jednocześnie musimy robić to tak, abyśmy my zyskali więcej niż rywal, a nawet doprowadzić do sytuacji, żeby on stracił. Dadaocheng to bardzo ciekawie skonstruowana gra o prostych zasadach, dynamicznej rozgrywce i idealna dla wielbicieli negatywnej interakcji.


Miejsce 7. Colonialism (recenzja)
Autor: Scott W. Leibbrandt
Wydawca: Spielworxx
Liczba graczy: 2-4

Colonialism nadal znajduje się bardzo wysoko na mojej liście, z tego względu, że powracając do niej, nadal zauważam jej fenomenalne opracowanie. Każde nasze działanie musi być dobrze przemyślane: zarówno to, którą kartę zagramy do jakiej lokacji, w jakiej kolejności zostaną aktywowane one, a także to, gdzie przesuniemy nasze statki. Wszystkie te działania sprawiają, że gra jest bardzo intensywna, wymaga skupienia od zawodników i ciągłego analizowania, co robi rywal. To w niej bardzo doceniam.


Miejsce 6. Kashgar: Händler der Seidenstraße (recenzja)
Autor: Gerhard Hecht
Wydawca: KOSMOS
Liczba graczy: 2-4

Gra ta posiada bardzo ciekawy mechanizm, w którym tworzymy sobie trzy rzędy kart, w określonej kolejności. Każdy z nich uruchamiamy wedle potrzeby, ale ważne jest to, jakie karty do nich dołożymy. Sprawia to, że tworzymy sobie jakby takie trzy silniczki, każdy inny i o różnych właściwościach. Jeden może przynosić nam surowce, inny pozwala realizować zadania, a trzeci umożliwia zdobywanie nowych kart i przeszkadzanie rywalowi. Kashgar pokazuje, że przy grze karcianej również trzeba pomyśleć i opracowywać taktyki.


Miejsce 5. Nina & Pinta (recenzja)
Autor: Gary Dicken, Phil Kendall, Steve Kendall
Wydawca: Ragnar Brothers
Liczba graczy: 1-4

Zadziwia mnie w tej grze pomysłowość autorów na fabułę. Mamy trzy te same lądy, które gracze tworzą równocześnie, kreując w ten sposób trzy równoległe światy. Zahacza to nieco o bardzo interesujący temat, będący zagadką dla ludzkości. Tak naprawdę nie wiemy, czy istnieje coś takiego jak równoległe rzeczywistości i czy mogą być. Jednak to tylko jeden aspekt tej ciekawej brytyjskiej gry. Podoba mi się ona również ze względu na element eksploracji lądów, który umożliwia nam między innymi zakładanie wiosek na nich i zbieranie przychodów. Zaskakujący jest również sposób w jaki twórcy osiągnęli zróżnicowanie w tworzeniu lądów. W czasie gry obserwujemy, jak minimalistyczne czynniki, mogą wpłynąć na zupełnie różne kierunki rozwoju. Jest to fenomenalne w tej pozycji i sprawia, że każda rozgrywka jest innym wyzwaniem.


Miejsce 4. Yedo (recenzja)
Autor: Thomas Vande Ginste, Wolf Plance
Wydawca: Pandasaurus Games
Liczba graczy: 2-5

Niedawno ukazała się na naszej stronie recenzja tej gry i teraz mam uczucie, że będę musiała się powtarzać wypisując plusy tej pozycji. Jednak mimo wszystko, zasługuje ona, aby o niej pisać i opowiadać. Chyba najbardziej doceniam w niej to, że tak spójnie współgra ona z klimatem, który pomimo powtarzalności akcji można wyczuć i na koniec gry stworzyć z tego historię o prowadzeniu klanu w Japonii. Jednego dnia przyjdzie nam porwać córkę karczmarza, który nie płaci daniny. Jednak nim to się nam uda, będziemy musieli zakupić na targu niezbędne wyposażenie, przekupić gejszę albo poprosić o błogosławieństwo, by misja się powiodła. Przykłady można mnożyć. Ważne jest to, że nie jest to kolejny wymagający "euro suchar", a pozycja o unikalnej tematyce, z dynamiczną rozgrywką i negatywną interakcją.


Miejsce 3. Shadows of Brimstone (recenzja)
Autor: Jason C.Hill
Wydawca: Flying Frog Productions
Liczba graczy: 1-6

To gra, do której już zasiądzie się, to trudno się od niej oderwać. Przynajmniej tak jest w naszym przypadku. W znaczny sposób można też przywiązać się do swoich bohaterów i strać się, aby najmniej ucierpieli i mieli super sprzęcik. Posiada dobrze skonstruowany rozwój postaci, możliwość rozgrywania kampanii, przeciętne modele i nieźle zbudowane tło fabularne. Spodoba się osobom, które lubią gry typu dungeon crawler, modelarstwo i rpg'i. Dzięki prostym zasadom, w prosty sposób można wprowadzić nowych graczy, co również działa na jej pozytywny odbiór. 


Miejsce 2. Nippon (recenzja)
Autor: Nuno Bizarro Sentieiro, Paulo Soledade
Wydawca: What’s Your Game?
Liczba graczy: 2-4

Nippon to kolejna gra, która wymusza na zawodnikach konieczność kontrolowania wielu elementów, tworzących spójną całość i współgrających ze sobą. Musimy dbać o to, żeby przed każdą konsolidacją wydać całą posiadaną gotówkę, ciężko zarobioną, gdyż w innym wypadku przepadnie. Z drugiej strony możemy wykonać tylko 6 akcji, bo dla tylu pomocników mamy miejsce na planszy. Jednak nie mogą być oni byle jacy, gdyż za każdy użyty kolor musimy dodatkowo zapłacić. Do tego dochodzi kontrola terytorialna, produkcja surowców do realizacji kontraktów. Moim zdaniem powodów, żeby lubić tę grę jest wiele. Dodatkowo na wysoką pozycję tej gry na mojej liście wpływa fakt, że ma łatwe zasady i można do niej bez większych problemów powrócić nawet po sześciomiesięcznej przerwie. Ma to dla mnie duże znaczenie, gdyż przy tak szybko rozwijającym się rynku planszówek, ciężko znaleźć czas na wszystkie nowości i gry z półki. 


Miejsce 1. Eldritch Horror + dodatki (recenzja)
Autor: Corey Konieczka, Nikki Valens
Wydawca: Fantasy Flight Games
Liczba graczy: 1-8

Niestety w przeciągu roku nie zmieniły się moje odczucia, co do tej gry. Nadal uważam, że jest ona dla mnie najlepszą pozycją, do której uwielbiam powracać. Cenię w niej tło fabularne, które tworzymy w ciągu gry. Pomimo sześciu dodatków nie uległo zmianie to, w jaki sposób je kreujemy i fakt, że nasze działania, mniej czy bardziej absurdalne, tworzą spójną opowieść. Nie zniechęcają mnie w niej porażki, ofiary w postaci naszych bohaterów. Częściowo wpływ na to ma to, że gra jest płynna, dynamiczna i nie trwa bardzo długo. Jedynym mankamentem, który uświadomiliśmy sobie podczas kilku ostatnich rozgrywek jest fakt, że ze względu na coraz większą liczbę dodatków, Eldritch Horror wymaga poświęcania przynajmniej 30 minut na rozłożenie wszystkich elementów. Mieliśmy nawet taką sytuację, w której trwało to dłużej niż sama rozgrywka, bo po prostu losowość dała nam popalić. Jednak nie zniechęca nas to, do posiadania wszystkich dodatków i zasiadania do kolejnych potyczek oraz ratowania świata przez mackami.

TOMASZ 10-1

Miejsce 10. Le Havre (recenzja)
Autor: Uwe Rosenberg
Wydawca: Lacerta
Liczba graczy: 1-5

Jest to według mnie najlepsza gra Uwe Rosenberga. Podobnie jak inne jego tytuły, tak i Le Havre pozwala na różnego rodzaju drogi do zwycięstwa. Jednak losowe rozłożenie budynków na starcie oraz kilka specjalnych lokacji sprawia, że do każdej rozgrywki trzeba podejść indywidualnie. Wydaje mi się, że nawet bardziej, niż w Agricoli. Poza tym bardziej odpowiada mi „portowy” klimat Le Havre, niż prowadzenie gospodarstwa na wsi.


Miejsce 9. Hands in the Sea (recenzja)
Autor: Daniel Berger
Wydawca: Knight Works
Liczba graczy: 2

Tytuł ten poznaliśmy w zeszłym roku i muszę przyznać, że zrobił na mnie spore wrażenie. Podobnie jak Polis: Fight for the Hegemony jest to interesująca hybryda gry wojennej z euro, w której głównym mechanizmem jest budowa talii. Uważam, że jej „wojenność” jest tak dobrze zakamuflowana, że można w nią zagrać z osobami, które nie są fanami tego typu gier.


Miejsce 8. Dead of Winter: A Crossroads Game 
Autor: Jonathan Gilmour, Isaac Vega
Wydawca: Plaid Hat Games
Liczba graczy: 2-5

Moja ulubiona gra o zombie, w której nacisk wcale nie jest na nie położony. Trzonem gry jest interakcja między graczami. Wszyscy mają jeden wspólny cel, ale poza tym uczestnicy muszę zrealizować swoje własne misje, które mogą kolidować z planami innych. Gra ta zyskała jeszcze bardziej w moich oczach, kiedy zagraliśmy w Battlestar Galactica, która również zawiera element zdrajcy. Moim zdaniem Dead of Winter realizuje ten aspekt lepiej i przede wszystkim, w krótszym czasie.


Miejsce 7. Firefly: The Game + dodatki (recenzja)
Autor: Aaron Dill, John Kovaleski, Sean Sweighart
Wydawca: Gale Force Nine
Liczba graczy: 1-4

Być może rozgrywka dwuosobowa nie ma w sobie wiele interakcji, ale i tak uważam tę grę za świetną. Bardzo dobrze odwzorowuje ona klimat serialu. Ostatnio dorobiliśmy się dodatku Blue Sun, który zwiększa liczbę miejsc, które możemy odwiedzić, ale co najważniejsze, to zmienia zasady Reaversów. Dzięki temu stają się oni bardziej interaktywni, co moim zdaniem pomaga rozgrywce dwuosobowej.


Miejsce 6. Pax Porfiliana (recenzja)
Autor: Phil Eklund
Wydawca: Sierra Madre Games
Liczba graczy: 1-6

Po rozgrywkach dwuosobowych uważałem Pax Porfiriana za bardzo dobrą grę dla dwojga. Na tak wysoką pozycję na mojej liście wywindował ją fakt rozegrania kilku partii wieloosobowych. Jeśli siądziemy do niej z osobami, które wiedzą o co w niej chodzi, to jest to tytuł po prostu rewelacyjny. Poza tym mamy w niej oryginalną tematykę i wartości edukacyjne – dwie rzeczy, do których przyzwyczaił mnie Phil Eklund, mój ulubiony autor gier planszowych.


Miejsce 5. Race! Formula 90 (recenzja)
Autor:Alessandro Lala
Wydawca: Gotha Games
Liczba graczy: 2-6

Jeśli jesteś zagorzałym fanem gier planszowych oraz Formuły 1, to musisz mieć tę grę w kolekcji. Jest to naprawdę przyzwoita gra wyścigowa, która bardzo dobrze oddaje realizm tego sportu. Wszystko to bardzo ładnie opakowane w mechanizm zarządzania ręką oraz surowcami. Zgadza się, że bywa ona czasem długa, ale z całą pewnością nie dłuży się, gdyż cały czas coś kombinujemy i próbujemy dostosować się do panujących na torze warunków. Szczerze polecam.


Miejsce 4. Shadowrun: Crossfire + dodatek High Caliber Ops (recenzja)
Autor: Mike Elliott, Rob Heinsoo, Jim Lin, Gregory Marques, Sean McCarthy, Rob Watkins
Wydawca: Catalyst Game Labs
Liczba graczy: 1-4

Z pozoru jest to tylko zagrywanie kart i dopasowywanie symboli. Jednak przez te proste mechanizmy przebija się moim zdaniem sporo klimatu. Wytwarza go również chaotyczna, losowa rozgrywka, która dobrze odzwierciedla uniwersum Shadowrun. System rozwoju postaci mógłby być lepszy. Jednak najbardziej cenię tę grę za szybki setup i chcę grać w nią, kiedy nie ma okazji zagrać w coś bardziej rozbudowanego.


Miejsce 3. Shadows of Brimstone (recenzja)
Autor: Jason C.Hill
Wydawca: Flying Frog Productions
Liczba graczy: 1-6

Skoro już mówimy o rozbudowanych grach… Kiedy Shadows of Brimstone znajdzie się na naszym stole, to leży na nim przez co najmniej kilka dni. Po prostu nie kończy się na jednej przygodzie i chce się w nią grać i grać. Jest to naprawdę świetny dungeon crawler, w klimatach westernu i horroru. Figurki mogłyby być w nim ładniejsze, ale z drugiej strony są one na wystarczające na mój poziom umiejętności malarskich, więc nie ma co narzekać. 


Miejsce 2. Sid Meier's Civilization: The Board Game + dodatki (recenzja)
Autor: Kevin Wilson
Wydawca: Fantasy Flight Games
Liczba graczy: 2-4

Za długo nie grałem w tę grę… W związku z tym jej miejsce jest oparte przede wszystkim na mojego przywiązania do tego tytułu. Jednak nadal uważam, że jest to najlepsza gra 4X, w którą do tej pory grałem i przyznam się, że nie mam ochoty na szukanie jakiegoś zastępstwa dla niej. Byłoby to nielogiczne, skoro i tak nie mam zbyt wielu okazji, żeby w nią pograć. Co mogę o niej powiedzieć… W dość przyjemny sposób odwzorowuje ona komputerową Civilization. To chyba najlepiej podsumowuje ten tytuł.


Miejsce 1. Eldritch Horror + dodatki (recenzja)
Autor: Corey Konieczka, Nikki Valens
Wydawca: Fantasy Flight Games
Liczba graczy: 1-8

Od tego roku zaszczyt bycia moją ulubioną gra przypada grze Eldritch Horror. Niektóre epickie przygody i momenty z rozgrywek, z całą pewnością na długo będą w mojej pamięci. Oczywiście, nie jest to gra idealna, bo taka moim zdaniem nie istnieje. Istnieje w niej wiele niedomówień, ale można je wszystkie wybaczyć, bo klimat uniwersum Lovecrafta po prostu wylewa się z pudełek z tą grą. W chwili obecnej mamy w domu wszystkie dostępne dodatki. Rozszerzenie do innych gier planszowych nie są kupowane przez nas od razu po ich premierze. Eldritch Horror jest po prostu grą rewelacyjną.

1 komentarz: