Start

Get your dropdown menu: profilki

Slider

środa, 28 grudnia 2016

Podwójne TOP 10 najlepszych gier 2016 roku

W tym roku (czyli od początku grudnia 2015 do końca listopada 2016) poznaliśmy wiele gier. To chyba nie jest dla Was żadnym zaskoczeniem. Wyjątkowo jednak nie mieliśmy czasu na obliczenie ich dokładnej liczby. Dziś prezentujemy Wam ostatnią i najważniejszą listę - podwójne TOP 10 gier 2016 roku. Przypominamy, że nasze roczne podsumowania nie zawierają wyłącznie gier wydanych w 2016 roku, a te, w które po raz pierwszy zagraliśmy w ciągu minionych 366 dni. To tyle tytułem wstępu. Zaczynamy!

TOP 10 SYLWII
Z roku na rok jest coraz trudniej wybrać mi te najlepsze gry, a szczególnie tylko 10 takich specjalnych. Po części dlatego, że coraz więcej pojawia się ich na rynku i gramy głównie w te, w które chcemy grać, czyli takie, w których widzimy potencjał. Jednak starałam się wybrać te, które wyjątkowo zapadły mi w pamięć. 

Miejsce 10. Chaosmos
Autor: Maxime Rambourg
Wydawca: Mirror Box Games
Liczba graczy: 2-5

Moją dziesiątkę otwiera gra, która  nie działa idealnie w dwie osoby. Oparta jest ona na blefie, co sprawia, że wcześniej czy później, będzie wiadomo, kto ma Ovoid (magiczne jajo, którego posiadanie na końcu gry, wyznacza zwycięzcę). W związku z tym, główny cel gry jakby traci na uroku. Jednak świetnie bawiłam się przy niej grając w czterech graczy i również spodobała się naszym znajomym. Rozgrywka była emocjonująca i bardzo dynamiczna. Przemieszczaliśmy się z planety na planetę, zakładaliśmy pułapki na innych, chowaliśmy na nich różne karty, a wszystko po to, żeby przechytrzyć rywali i nieco ich podpuścić. Mimo tego, że nie przepadam za grami z blefowaniem, to Chaosmos bardzo przypadł mi do gustu. To, na co jeszcze zwrócę uwagę, to wykonanie modeli w tej grze i grafiki, które dodają tej pozycji bardzo wiele.

Miejsce 9. Coffee Roaster
Autor: Saashi
Wydawca: Saashi & Saashi
Liczba graczy: 1

Tak jak pisałam w moich zaskoczeniach, gra ma swój urok. Podziwiam ją za czystość wykonania, klarowne zasady oraz przyjemność, jaką można czerpać z rozgrywki w pojedynkę. Wszystko to za sprawą losowego wyciągania żetonów z worka, które musimy w jak najlepszy sposób przetworzyć, aby w kolejnych turach mieć już lepszą kawę, a w ostatecznym momencie, stworzyć najlepszy zestaw z tego, co udało nam się wyprodukować przez całą grę. Towarzyszy temu napięta atmosfera i tylko macie nadzieję, że nikt Wam nie przeszkodzi, nie zakłóci myśli, bo chwila roztargnienia może doprowadzić do przepalenia kawy.

Miejsce 8.  Hands in the Sea
Autor: Daniel Berger
Wydawca: Knight Works
Liczba graczy: 2

Nie dość, że gra wojenna, to jeszcze tylko dla dwojga i to aż na 8 miejscu mojej listy? Tak. Po części dlatego, że przypomina mi pojedynki w Polis: Fight fot the hegemony. Tylko w Hands in the Sea budujemy talię, którą zarządzamy. To jak to zrobimy, zależy od tego, jakie surowce w danej turze będziemy mieli do dyspozycji. Te  natomiast, będziemy mogli wykorzystać na kolejne podboje, walki z rywalem i zakup nowych kart. W związku z tym, jak to zrobimy zależy od naszych umiejętności planowania. Musimy także dostosowywać się do tego, co kombinuje rywal, czy nie czai się na nasze miasta i spróbować go zablokować. Oczywiście nie zawsze będziemy mieli szansę zapanować nad wszystkim, bo dociągniemy nie te karty, co potrzebowaliśmy. Jednak to nie wpływa na to, że nie chce zasiadać do Hands in the Sea. To tylko dla mnie odwzorowuje chaos, jaki panuje na polu bitwy.

Miejsce 7. Pax Porfiliana
Autor: Phil Eklund
Wydawca: Sierra Madre Games
Liczba graczy: 1-6

Ażeby tradycji stało się zadość, na jednej z moich rocznych podsumowań natraficie na grę tego autora. Tomasz ma „parcie” na jego dzieła, a ja tylko udowadniam, że one naprawdę zasługują na uwagę szerszego grona odbiorców. To, co mi podoba się w tej pozycji, to fakt, że raz się jest nad wozem, a raz pod wozem. Wszystko zależy od kart, które pojawią się na rynku, panującego reżimu i kart przewrotu. Jednak to ciągle zmienia się, więc tak naprawdę musimy oszacować, które punkty zbierać, jakie są szansę, że rywal nie wprowadzi innego rządu, na co jego stać, a na co nas w danym momencie. Ponadto gra bywa wredna. Udowodniłam to blokując Tomasza i jego znajomego w początkowym etapie gry, kiedy zagrałam kartę, która zniszczyła prawie wszystko, co sobie zbudowali, tym samym wychodząc na prowadzenie. Pax Porfiliana posiada też ciekawy element, w którym to tak naprawdę gracze decydują o warunkach zwycięstwa. Prowadzi to do wielu emocjonujących starć i niezwykle zażartej rozgrywki.

Miejsce 6. Warhammer Quest: Silver Tower
Autor: brak :)
Wydawca: Games Workshop
Liczba graczy: 1-4

Na gra kooperacyjna, w świecie Warhammer Fantasy, nie jest wcale tylko dla wielbicieli tego uniwersum. To, co cenię w tej grze, to fakt, że można do niej zasiąść z każdym, nawet osobą, która nie grywa w planszówki. Ma ona proste zasady, a cała reszta opiera się na umiejętnym wykorzystaniu zdolności bohaterów, rzucie kośćmi i sprawdzeniu w książce, co nas spotkało. Do tego dochodzi element logiczny, gdy pokonujemy wrogów, aby ich przechytrzyć, czmychnąć bokiem i iść dalej, ku głównemu celowi misji. Ponadto, Silver Tower to otwarta księga, z wielką regrywalnością i wieloma możliwościami tworzenia postaci. Jest to pozycja, będąca nieco odskocznią od cięższych planszówek, w których rywalizujemy i skaczemy sobie do gardeł.

Miejsce 5. Lignum
Autor: Alexander Huemer
Wydawca:  Mücke Spiele
Liczba graczy: 2-4

Podoba mi się w tej grze płynność akcji i to, że ich przebieg ma sens. Świetnym pomysłem jest stworzenie dwóch etapów każdej rundy, co wymusza na zawodnikach ciągłą obserwację rywali. Stajemy wówczas przed dylematem, czy na pewno potrzebujemy tego jednego dodatkowego pracownika, czy aby nie lepiej być pierwszym i zyskać możliwość wyboru, jaki gatunek drzewa wytniemy, gdy przeciwnik zdecyduje się również na wycinkę w tym samym obszarze, bo akurat ten jest najbardziej obfity w surowce. Lignum doceniam za to, że nagradza ona tych, którzy posiadają umiejętność optymalizacji swoich poczynań.

Miejsce 4. Dadaocheng
Autor: Eason Kao, Tsai Huei-Chiang
Wydawca: Soso Studio
Liczba graczy: 1-4

Dadaocheng urzekło mnie swoją prostotą zasad, która łączy w sobie obracanie krążków z surowcami z efektem domina. Mam na myśli to, że jeden ruch nakręca kolejny. Sprawia to, że rozgrywka jest dynamiczna i z rundy na rundę zaczynamy coraz bardziej kombinować, co zrobić, aby coraz efektowniej wykorzystać swoją szansę. Dadaocheng jest więc pozycją, którą bardzo łatwo zrozumieć i zaprezentować nowym osobom. Wszystko to sprawiło, że znalazła się na 4 miejscu mojej listy.

Miejsce 3. Nina & Pinta
Autor: Gary Dicken, Steve Kendall,Phil Kendall
Wydawca: Ragnar Brothers
Liczba graczy: 2-4

Nina & Pinta zasługuje na moje uznanie z wielu powodów. Pierwszym z nich jest tematyka. Tworzenie w czasie gry trzech równoległych światów jest czymś ciekawym. Widzimy, w jaki sposób nasze decyzje wpływają na ich rozwój i różnorodność. Oczywiście zahacza tym samym o teoretyczny temat, czyli czy w ogóle jest to możliwe. Jednak nie jest to postawą gry. No właśnie, bo to tylko gra i tak do niej podchodźmy. Wróćmy do tego, za co cenię Ninę & Pintę. Podoba mi się również to, w jaki sposób w czasie rozgrywki zbieramy punkty i sposób ich naliczania na koniec gry. Poprzez fakt, że to zależy od naszych posunięć i osiągnięć, to mamy na niego duży wpływ. Nie jest więc z góry narzucone, co zwiększa regrywalność tej pozycji i uatrakcyjnia tę pozycję. Ponadto spodoba się ona osobom, którzy lubią negatywną interakcję, a ja do takich należę. Poskaczemy sobie trochę do gardeł: powalczymy z rywalem, poblokujemy mu dostęp do jego złóż albo zabierzemy mu możliwość zbudowania wioski w miejscu, na które ona miał chrapkę. 

Miejsce 2. Mombasa
Autor: Alexander Pfister
Wydawca: Pegasus Spiele
Liczba graczy: 2-4

Mombasa to kolejna gra na mojej liście, w której mamy bardzo dużo negatywnej interakcji w potyczkach dwuosobowych. Coś w tych planszówkach jest, że pozwalają one na pokazanie się drugiej stronie właśnie ze strony drapieżnika (że, nazwę to tak ładnie). Mnie to bardzo odpowiada, bo wychodzę z założenia, że jak chcemy pogłaskać się po główkach, to możemy zagrać w jakąś grę kooperacyjną albo pograć solo. Mombasa właśnie to oferuje i zaspokaja ten aspekt mojego charakteru. Ponadto  wymusza na zawodnikach planowanie swoich ruchów z dużym wyprzedzeniem. Nie znalazłam w niej niczego, do czego mogłabym doczepić się. Jest ona bardzo dobrze zaprojektowana, zarówno pod względem graficznym, jak i mechanicznym.

Miejsce 1. Kashgar: Händler der Seidenstraße
Autor: Gerhard Hecht
Wydawca: KOSMOS
Liczba graczy: 2-4

Gra ta to najlepszy nasz zakup tego roku. Nie ma ona prostego progu wejścia, bo lepiej sobie w niej poradzi osoba, która zaznajomiła się prędzej ze wszystkimi kartami i ich działaniem. Wynika to z faktu, że bazuje ona na dobrym zarządzaniu nimi, układaniu ich w dobrej kolejności w trzy rzędy i w oparciu o to, zdobywaniu różnych surowców do aktywowania kolejnych kart i realizację kontraktów. Jednak same zasady są bardzo proste i to jest ważne. Zaskakujące jest to, że gra planszowa o tak łatwych zasadach może przynieść wiele satysfakcji i wymaga skupienia się na tylu czynnikach. To właśnie w niej doceniam i za to uplasowała się na pierwszym miejscu mojej listy.



TOP 10 TOMASZA
Moją listę ułożyłem według tego, która z gier sprawiła mi najwięcej frajdy. Powinno się znaleźć na niej wiele tytułów, jednak starałem się ograniczyć do tych najlepszych, według mnie.

Autor: Chritsopher Batarlis, Jim Samartino
Wydawca: Everything Epic Games
Liczba Graczy: 1-6

Może Was to zdziwić, gdyż w mojej recenzji pisałem, że gra ta ma wiele niedociągnięć, co troszeczkę likwiduje przyjemność z rozgrywki. Jednak jest to typ gry, który bardzo mi odpowiada. Można powiedzieć, że jest to połączenie standardowego dungeon crawlera z przygodówką w stylu Eldritch Horror. Pewnie dlatego, pomimo dziurawych zasad oraz niedociągnięć w wykonaniu, całkiem miło spędza się przy niej czas.

* moja przeróbka na Stary Świat
Autor: nikt nie chce się przyznać ;-)
Wydawca: Games Workshop
Liczba Graczy: 1-4

Nie będę owijać w bawełnę, że w tym wypadku górę wziął sentyment do starego Warhammera, przy którego wszelakich wcieleniach spędziłem wiele lat. Silver Tower jest niestety osadzony w jego najnowszej wersji - Age of Sigmar. Jednak dla chcącego nic trudnego. Z łatwością można przerobić je na Stary Świat. Co też z resztą uczyniłem i tylko dlatego w ten tytuł gra mi się dobrze. Nie ukrywam, że z zamiarem takiej przeróbki kupowałem tę grę. Sam z siebie tytuł ten ma kilka ciekawych mechanizmów, ale jest niestety troszeczkę za prosty.

Autor: Kevin Wilson
Wydawca: Wyrd Games
Liczba Graczy: 1-6

Kolejna gra kooperacyjna. Coś chyba jest na rzeczy... ;-) Darkness Comes Rattling ma bardzo ciekawą fabułę oraz przepiękne wykonanie. Niestety zabrakło w niej figurek, a  byłyby takie piękne... Ważne dla mnie jest to, że tematyka gry pokrywa się z mechanizmami. Akurat w wypadku tego tytułu ma to swoje plusy i minusy. Plusy są oczywiste – wspomniana symbioza fabuły i mechanizmów. Minusem jest to, że fabuła gry nie pozwala na inne rozwiązanie rozgrywki, więc każda gra będzie wyglądała bardzo podobnie. Nie zmienia to faktu, że tytuł ten opisuje epicką przygodę.

Miejsce 7. Die Piraten der 7 Weltmeere (Pirates of 7 Seas, Пірати 7 морів)
Autor: Oleksandr Nevskiy, Oleg Sidorenko
Wydawca: IGames, 2Geeks
Liczba Graczy: 2-4

Gra ta to chyba najlepszy tytuł o piratach, w który miałem okazję do tej pory zagrać. Ważne jest to, że całkiem dobrze działa on w dwie osoby, a to nie zawsze jest prawdą, jeśli chodzi o pozycje nawiązujące do korsarzy. Jest ona również bardzo ładnie i interesująco wydana – wszystko mieści się w blaszanej puszcze, która również służy jako plansza do gry. Bywa ona czasami troszeczkę długawa, ale jest na tyle dynamiczna, że prawie się tego nie zauważa.

Miejsce 6. Hands in the Sea
Autor: Daniel Berger
Wydawca: Knight Works
Liczba Graczy: 2

Gra wojenna, czy gra euro? Właśnie to jest fascynujące w tej pozycji. Bardzo ładnie kamufluje ona swoją „wojenność”, co sprawia, że można w nią pograć z osobami, które nie przepadają za takim typem gier. Poza tym Hands in the Sea oferuje wiele dróg do zwycięstwa. Jedynym mankamentem może być losowość, która niekiedy potrafi wywrócić całą rozgrywkę. Jednak poniekąd jest ona historycznie uzasadniona.

Autor: Gerhard Hecht
Wydawca: KOSMOS
Liczba Graczy: 2-4 / 2

Tutaj troszeczkę oszukam, gdyż znajdą się tu dwie gry oparte na tym samym mechanizmie – specyficznym budowaniu talii. Ciężko mi zdecydować, który z tych tytułów jest lepszy. Kashgar nie jest kooperacyjny i pozwala wykonywać insertujące combosy oraz tworzyć dobrze działające engine’y. Natomiast Andor to kooperacja, w której trzeba sporo kombinować, żeby przygoda poszła po naszej myśli. Brzmi to, jakby te tytuły były zupełnie innymi grami, ale trzon mają identyczny. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję zagrać w dowolną z nich, to spróbujcie.

Miejsce 4. Coffee Roaster
Autor: Saashi
Wydawca: Saashi & Saashi
Liczba Graczy: 1

Nigdy nie sądziłem, że będę tak wysoko cenił tytuł wyłącznie dla jednej osoby. W tej grze urzekła mnie przede wszystkim „czystość” wykonania. Rozumiem przez to fakt, że nie napotkałem grając w nią na żadne problem z zasadami. Wszystko wydaje się w niej schludnie i z namysłem zaprojektowane. Jest to gra trochę matematyczna, ze specyficzną budową puli w worku. Jej tematyka nawiązuje do palenia kawy, ale nie jest ona wybitnie wyczuwalna. Coffee Roaster jest pozycją regrywalną, w którą można zagrać pijąc kawę i czekając na swego partnera ;-)

Miejsce 3. Nina & Pinta
Autor: Steve Kendall, Phil Kendall, Gary Dicken
Wydawca: Ragnar Brothers
Liczba Graczy: 1-4

Trzeba przyznać, że niewiele jest gier z mechanizmem area control, które dobrze skalują się na dwóch graczy. Według mnie Nina & Pinta akurat bardzo dobrze spełnia tę rolę. Mamy też w niej unikalną tematykę, poruszającą fizykę kwantową. Trzeba jednak przyznać, że jej mechanizmy mogłyby być zastosowane do dowolnej fabuły, ale należy docenić oryginalność fabuły. Jest to gra bardzo wredna, troszeczkę losowa oraz wymagająca. Nie wszystkim w związku z tym może przypaść do gustu. Według mnie jest bardzo dobra.

Miejsce 2. Portal of Morth
Autor: Buster Lehn, Manuel Muñoz, Francisco Ruiz
Wydawca: abba games
Liczba Graczy: 1-4

Kolejna wredna gra i nie ostatnia tego typu na tej liście. Portal of Morth jest wyjątkowe, gdyż jest to gra typu tower defense, ale nie jest ona kooperacyjna, jak większość tego typu gier. Fabularnie wszyscy bronimy królestwa przed złym Morthem, ale w ciągu gry każdy z nas się w niego wciela i stara się, jak najbardziej przeszkodzić innym graczom. Tytuł też ma ciekawe wykonanie – bardzo wiele kustomizowanych kostek, które wrzuca się do specjalnego pojemnika w trakcie gry. Jedyna, co by mogło być poprawione, to oprawa wizualna tego tytułu.

Miejsce 1. Pax Porfiriana
Autor: Phil Eklund
Wydawca: Sierra Madre Games
Liczba Graczy: 1-6

Bardzo żałuję, że w ten tytuł zagrałem dopiero w tym roku. Jest on bardzo dobry dla dwóch graczy, ale naprawdę błyszczy przy czterech osobach. Jest to gra Phila Eklunda - mojego ulubionego autora. Jest ona również nastawiona na negatywną interakcję i mamy w niej wiele dróg do zwycięstwa. W Pax Porfiriana walczymy o władzę w Meksyku. Walka o wpływy była poruszana w wielu grach planszowej. Jednak w tej najważniejsze jest to, że bardzo dobrze odzwierciedla to, co rzeczywiście działo się w tym kraju na początku XX wieku. Oczywiście wszystko to otoczone jest bardzo ciekawymi mechanizmami. Po prostu rewelacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz